Wróć do informacji o e-podręczniku Wydrukuj Pobierz materiał do PDF Pobierz materiał do EPUB Pobierz materiał do MOBI Zaloguj się, aby dodać do ulubionych Zaloguj się, aby skopiować i edytować materiał Ten materiał nie może być udostępniony
Rolb3lQ7E9jBB1
Drugi dzień bitwy pod Warszawą w 1656 roku Źródło: Erik Dahlbergh, Drugi dzień bitwy pod Warszawą w 1656 roku, 2 poł. XVII w., rycina, domena publiczna.
Drugi dzień bitwy pod Warszawą w 1656 roku
Erik Dahlbergh, Drugi dzień bitwy pod Warszawą w 1656 roku, 2 poł. XVII w., rycina, domena publiczna
Ćwiczenie 1

Przed zajęciami poszukaj w różnych źródłach (np. encyklopedii, leksykonie historycznym, internecie) informacji na temat potopu szwedzkiego, który rozpoczął się w 1655 roku. Pomocne mogą być następujące pytania i polecenia:

  • Jak długo trwała wojna?

  • Kto dowodził wojskami po obu stronach?

  • Kim byli Bogusław i Janusz Radziwiłłowie?

  • Wymień najważniejsze bitwy.

  • Jak ostatecznie zakończył się ten konflikt?

Ćwiczenie 2
R18HObsTll67x1
zadanie interaktywne
Źródło: Contentplus.pl sp. z o.o., licencja: CC BY 3.0.
RkkohqM58e8Sw11
licencja: CC 0
Ćwiczenie 3

Przeczytajcie na głos odmianę rzeczownika „rzeczpospolita” z poprzedniego ćwiczenia. Pamiętajcie o prawidłowym akcencie.

Ćwiczenie 4

Przeczytaj fragment powieści Henryka Sienkiewicza „Potop”. Zwróć uwagę na postaci, które ze soba rozmawiają, ich wygląd, zachowanie i cechy charakteru. Możesz zaznaczyć odpowiednie fragmenty kolorami i robić notatki.

Gorsząca lekcjaHenryk Sienkiewicz
Henryk Sienkiewicz Gorsząca lekcja

Książę Bogusław stanął przed zwierciadłem i począł się przyglądać starannie własnej postaci, przy czym poruszał z lekka głową w prawo i w lewo, to oddalał się od lustra, to zbliżał, to potrząsał puklami włosów, to strzygł oczyma z ukosa, nie zważając wcale na Kmicica, który siedział w cieniu, odwrócony plecami do okna.
Gdyby jednak był rzucił chociaż jedno spojrzenie na twarz pana Andrzeja, poznałby, iż w młodym pośle dzieje się coś dziwnego, twarz bowiem Kmicica była blada, na czole osiadły mu gęste krople potu, a ręce drgały konwulsyjniej0000008QSB6v21_000tp001konwulsyjnie. Przez chwilę podniósł się z krzesła i znowu zaraz usiadł, jak człowiek, który walczy ze sobą i przełamuje w sobie wybuch gniewu lub rozpaczy. Na koniec rysy jego ściągnęły się i zakrzepły; widocznie całą siłą potężnej woli i energii nakazał sobie spokój i zapanował nad sobą zupełnie.
– Wasza książęca mość – rzekł – z tego zaufania, jakim mnie książę hetman obdarza, widzisz wasza książęca mość, że tajemnicy nie chce z niczego przede mną robić. Należę duszą i mieniem do jego robót; przy jego i waszej książęcej mości fortunie może i moja wyrosnąć, dlatego gdzie wy idziecie, tam i ja pójdę… Na wszystkom gotów! Ale chociaż w onychj0000008QSB6v21_000tp002onych sprawach służę i w nich się obracam, przecie pewnie nie wszystko zgoła rozumiem ani też wszystkich arkanówj0000008QSB6v21_000tp003arkanów własnym słabym dowcipemj0000008QSB6v21_000tp004dowcipem przeniknąć mogę.
– Czego tedy życzysz, panie kawalerze, a raczej, piękny kuzynie? – spytał książę.
– O naukę waszej książęcej mości proszę, bo też wstyd by mi było, gdybym się przy takich statystachj0000008QSB6v21_000tp005statystach niczego nie zdołał nauczyć. Nie wiem, czy wasza książęca mość raczysz mi szczerze odpowiedzieć?
– To będzie zależało od twego pytania i od mego humoru – odrzekł Bogusław, nie przestając patrzeć w lustro.
Oczy Kmicica błysnęły przez chwilę, lecz mówił dalej spokojnie:
– Owóż tak jest: książę wojewoda wileński wszystkie swe postępki dobrem i zbawieniem Rzeczypospolitej osłania. Już też ta Rzeczpospolita z ust mu nie schodzi. Raczże mi wasza książęca mość szczerze powiedzieć: pozoryli to tylko konieczne, czyli naprawdę książę hetman ma tylko dobro Rzeczypospolitej na celu?…
Bogusław rzucił bystre, przelotne spojrzenie na pana Andrzeja.
– A jeżelibym ci powiedział, że to pozory, czylibyś pomagał dalej?
Kmicic ruszył niedbale ramionami.
– Ba! jako rzekłem, moja fortuna przy fortunie waszych książęcych mościów wyrośnie. Byle się to stało, wszystko mi zresztą jedno!
– Wyjdziesz na człowieka! Pamiętaj, że ci to przepowiadam. Ale czemu to brat nigdy z tobą szczerze nie mówił?
– Może dlatego, że skrupulatj0000008QSB6v21_000tp006skrupulat, a może, ot tak! Nie zgadało się!
– Bystry masz dowcip, kawalerze, bo to szczera prawda, że on skrupulat i niechętnie prawdziwą skórę pokazuje. Jak mi Bóg miły, prawda! Taka już jego natura. Toż on i ze mną gadając, skoro się tylko zapomni, zaraz zaczyna mowę miłością dla ojczyzny koloryzować. Dopiero jak mu się w oczy rozśmieję, to się opatrzy. Prawda! prawda!
– Więc to tedy jenoj0000008QSB6v21_000tp007jeno pozory? – pytał Kmicic.
Książę przekręcił krzesło, siadł na nim jak na koniu i wsparłszy ręce na poręczy, milczał chwilę, jakby się namyślając, po czym rzekł:
– Słuchaj, panie Kmicic! Gdybyśmy, Radziwiłłowie, żyli w Hiszpanii, we Francji albo w Szwecji, gdzie syn po ojcu następuje i gdzie prawo królewskie z Boga samego wypływa, tedy, pominąwszy jakieś wojny domowe, jakieś rodu królewskiego wygaśnięcie, jakieś nadzwyczajne zdarzenia, służylibyśmy pewnie królowi i ojczyźnie, kontentując sięj0000008QSB6v21_000tp008kontentując się jeno najwyższymi urzędami, które nam się z rodu i fortuny przynależą. Ale tu, w tym kraju, gdzie król nie ma za sobą bożego prawa, jeno go szlachta kreujej0000008QSB6v21_000tp009kreuje, gdzie wszystko in liberis suffragiisj0000008QSB6v21_000tp00Ain liberis suffragiis, słusznie czyniliśmy sobie pytanie: dlaczego to Waza, a nie Radziwiłł ma panować?… Nic to jeszcze Waza, boć oni z królów dziedzicznych ród wiodą, ale kto nam zaręczy, kto nas upewni, że po Wazach nie przyjdzie szlachcie fantazja do głowy posadzić na stolcuj0000008QSB6v21_000tp00Bstolcu królewskim i wielkoksiążęcym choćby pana Harasimowicza albo jakiego pana Miełeszkę, albo jakiego pana Piegłasiewicza z Psiej Wólki. Tfu! czy ja wiem wreszcie kogo?... A my? Radziwiłłowie i książęta Rzeszy Niemieckiej mamyże po staremu przystępować do całowania jego królewskiejpiegłasiewiczowskiej ręki?… Tfu! do wszystkich rogatych diabłów, kawalerze, czas z tym skończyć!… (…)
Tu książę ożywił się, wstał z krzesła i począł chodzić po komnacie.
– Nie obejdzie się to bez trudności i impedimentówj0000008QSB6v21_000tp00Cimpedimentów – mówił dalej – bo ołyccy i nieświescy Radziwiłłowie nie chcą nam pomagać. Wiem, że książę Michał pisał do brata, że nam raczej o włosiennicyj0000008QSB6v21_000tp00Dwłosiennicy, nie o płaszczu królewskim myśleć. Niechże sam o niej myśli, niech pokuty odprawia, niech na popiele siada, niech mu jezuici skórę dyscyplinami garbują; skoro kontentuje się krajczostwemj0000008QSB6v21_000tp00Ekrajczostwem, niechże przez całe cnotliwe życie aż do cnotliwej śmierci kapłonyj0000008QSB6v21_000tp00Fkapłony cnotliwie kraje! Obejdziem się bez niego i rąk nie opuścimy, bo teraz właśnie pora. Rzeczpospolitą diabli biorą, bo już tak bezsilna, na takie psy zeszła, że się nikomu nie może opędzić. Wszyscy lezą w jej granice jak przez rozgrodzony płot. To, co tu się ze Szwedami stało, nie przytrafiło się dotąd nigdy na świecie. My, panie kawalerze, możem wprawdzie śpiewać: Te Deum laudamus!j0000008QSB6v21_000tp00GTe Deum laudamus!, a swoją drogą to niesłychana niebywała rzecz… Jak to, najezdnik uderza na kraj, najezdnik znany z drapieżności, i nie tylko nie znajduje oporu, ale kto żyw opuszcza dawnego pana i spieszy do nowego: *magnates,*szlachta, wojsko, zamki, miasta, wszyscy!... bez czci, sławy, honoru, wstydu!… Historia drugiego takiego przykładu nie podaje! Tfu! tfu! panie kawalerze! kanaliaj0000008QSB6v21_000tp00Hkanalia w tym kraju żywie bez sumienia i ambicji!… I taki kraj nie ma zginąć? Na łaskawość się szwedzką oglądali! Będziecie mieć łaskawość! Już tam w Wielkopolsce Szwedzi szlachcie palce w kurki od muszkietów wkręcają! I tak wszędy będzie – nie może być inaczej, bo taki naród musi zginąć, musi pójść w pogardę i w służbę do sąsiadów!…
Kmicic coraz był bledszy i resztkami sił trzymał na wodzy wybuch szaleństwa; ale książę, cały zatopiony w swej mowie, upajał się własnymi słowami, własnym rozumem, i nie zważając na słuchacza, tak dalej mówił:
– Jest, panie kawalerze, zwyczaj w tym kraju, iż gdy kto kona, to mu krewni w ostatniej chwili poduszkę spod głowy wyszarpują, ażeby się zaś dłużej nie męczył. Ja i książę wojewoda wileński postanowiliśmy tę właśnie przysługę oddać Rzeczypospolitej. Ale że siła drapieżników czyha na spadek i wszystkiego zagarnąć nie zdołamy, przeto chcemy, aby choć część, i to nie lada jaka, dla nas przypadła. Jako krewni, mamy do tego prawo. Jeśli zaś nie przemówiłem ci tym porównaniem do głowy i nie zdołałem w sedno utrafić, tedy powiem inaczej. Rzeczpospolita to postawj0000008QSB6v21_000tp00Ipostaw czerwonego sukna, za które ciągną Szwedzi, Chmielnickij0000008QSB6v21_000tp00JChmielnicki, Hiperborejczykowiej0000008QSB6v21_000tp00KHiperborejczykowie, Tatarzyj0000008QSB6v21_000tp00LTatarzy, elektorj0000008QSB6v21_000tp00Melektor i kto żyw naokoło. A my z księciem wojewodą wileńskim powiedzieliśmy sobie, że z tego sukna musi się i nam tyle zostać w ręku, aby na płaszcz wystarczyło; dlatego nie tylko nie przeszkadzamy ciągnąć, ale i sami ciągniemy. Niechaj Chmielnicki przy Ukrainie się ostaje, niech Szwedzi z Brandenburczykiem o Prusy i wielkopolskie kraje się rozprawiają, niech Małopolskę bierze Rakoczy czy kto bliższy. Litwa musi być dla księcia Januszaj0000008QSB6v21_000tp00Nksięcia Janusza, a z jego córką – dla mnie!
Kmicic wstał nagle.
– Dziękuję waszej książęcej mości, to tylko chciałem wiedzieć!
– Odchodzisz, panie kawalerze?
– Tak jest.
Książę spojrzał uważniej na Kmicica i w tej chwili dopiero spostrzegł jego bladość i wzburzenie.
– Co ci jest, panie Kmicic? – spytał. – Wyglądasz jak Piotrowinj0000008QSB6v21_000tp00OWyglądasz jak Piotrowin
– Fatygi z nóg mnie obaliły i w głowie mi się kręci. Żegnam waszą książęcą mość, przed odjazdem przyjdę się jeszcze pokłonić.
– To się spiesz, bo ja po południu ruszam także.
– Za godzinę najdalej przybędę.
To rzekłszy, Kmicic skłonił się i wyszedł.
W drugiej izbie pokojowcy podnieśli się na jego widok, ale on przeszedł jak pijany, nikogo nie widząc. Na progu izby chwycił się obu rękami za głowę i począł powtarzać z jękiem prawie:
– Jezusie Nazareński, Królu żydowski! Jezus, Maria, Józef!

j0000008QSB6v21_00000_BIB_001Henryk Sienkiewicz, Gorsząca lekcja, [w:] tegoż, Potop, t. 1, Warszawa 2008, s. 274–275.
Ćwiczenie 5

Jak myślisz, kto bierze udział w „gorszącej lekcji”? Kto jest uczniem, a kto nauczycielem?

Ćwiczenie 6

Pracujcie w parach. Jedna osoba przygotuje na podstawie fragmentu „Potopu” informacje o księciu, a druga – o pośle. Następnie odpowiedzcie na pytania i uzupełnijcie puste pola.

R1Wd1qJoQzqgg1
zadanie interaktywne
Źródło: Contentplus.pl sp. z o.o., licencja: CC BY 3.0.
Ćwiczenie 7

Pracujcie w grupach. Odwołując się do informacji, które zgromadziliście przed zajęciami oraz fragmentu „Potopu”, przygotujcie odpowiedzi na pytania:

  • W jakich czasach rozgrywa się akcja „Gorszącej lekcji”?

  • Jaki obraz Polski i Polaków wyłania się z opisu księcia Bogusława?

  • Na ile prawdziwy był sąd księcia na temat Polski i Polaków? Uzasadnijcie odpowiedź.

Podzielcie się swoimi wiadomościami z innymi grupami.

Ćwiczenie 8

Do czego porównuje Polskę książę Bogusław? Zaznacz w tekście dowolnym kolorem oba porównania i wskaż, jaką rolę pełnią Bogusław i Janusz Radziwiłłowie.

Ćwiczenie 9

Wyjaśnij na podstawie tekstu „Gorsząca lekcja”, jakie są motywy postępowania księcia Radziwiłła.

Jak postępowaliby obaj Radziwiłłowie w Hiszpanii, we Francji albo w Szwecji? Dlaczego nie mogą podobnie zachowywać się w Polsce?

Ćwiczenie 10

Wyjaśnij, w jaki sposób Kmicic dowiedział się prawdy o motywach postępowania Bogusława Radziwiłła.

Ćwiczenie 11

Określ, w jaki sposób Bogusław wypowiada się na temat księcia Janusza Radziwiłła? Jak myślisz, o czym to świadczy?

Ćwiczenie 12

Odczytaj fragmenty tekstu, w których ujawniają się uczucia Andrzeja Kmicica. Nazwij je i zapisz tutaj lub w zeszycie.

uzupełnij treść
Ćwiczenie 13

Jak Kmicic mógłby bronić Rzeczypospolitej w dyskusji z księciem? Podaj pięć argumentów, które mogłyby pomóc w przedstawieniu pozytywnego obrazu Polski.

j0000008QSB6v21_000tp001
j0000008QSB6v21_000tp002
j0000008QSB6v21_000tp003
j0000008QSB6v21_000tp004
j0000008QSB6v21_000tp005
j0000008QSB6v21_000tp00F
j0000008QSB6v21_000tp00H
j0000008QSB6v21_000tp00J
j0000008QSB6v21_000tp00K
j0000008QSB6v21_000tp00L
j0000008QSB6v21_000tp00M
j0000008QSB6v21_000tp00N
j0000008QSB6v21_000tp008
j0000008QSB6v21_000tp00B
j0000008QSB6v21_000tp009
j0000008QSB6v21_000tp006
j0000008QSB6v21_000tp007
j0000008QSB6v21_000tp00A
j0000008QSB6v21_000tp00C
j0000008QSB6v21_000tp00D
j0000008QSB6v21_000tp00E
j0000008QSB6v21_000tp00G
j0000008QSB6v21_000tp00I
j0000008QSB6v21_000tp00O