Wróć do informacji o e-podręczniku Wydrukuj Pobierz materiał do PDF Pobierz materiał do EPUB Pobierz materiał do MOBI Zaloguj się, aby dodać do ulubionych Zaloguj się, aby skopiować i edytować materiał Zaloguj się, aby udostępnić materiał Zaloguj się, aby dodać całą stronę do teczki
R1U2KMP76Zgc11
Polscy jeńcy wojenni oswobodzeni przez Wehrmacht z sowieckiej niewoli, lipiec 1941
Źródło: domena publiczna.

Józef Czapski spędził dwa lata w sowieckich łagrach. Po zwolnieniu z obozu w 1941 roku przystąpił do tworzącej się w ZSRS armii Władysława Andersa. Z polecenia generała prowadził poszukiwania zaginionych polskich oficerów. Swoje doświadczenia wojenne opisał w książkach Wspomnienia starobielskieNa nieludzkiej ziemi.
Z armią Andersa Czapski przedostał się przez Bliski Wschód do Włoch. Od 1945 roku mieszkał w Paryżu, gdzie przez następne dziesięciolecia razem z Jerzym Giedroyciem tworzył paryską „Kulturę”paryska „Kultura”paryską „Kulturę”. Dzięki swej działalności w Maisons‑Laffitte i żarliwej publicystyce stał się prawdziwym autorytetem moralnym polskiej emigracji. Był nazywany „świadkiem wieku”.
Dla literatury Czapski zasłużył się pracą w „Kulturze” oraz dwoma tomami wojennych wspomnień. Pierwszy z nich, Wspomnienia starobielskie, to zapis tragicznych przeżyć i doświadczeń z sowieckich łagrów. Utwór, wydany w Rzymie w 1944 roku, długo funkcjonował w polskim podziemiu, w drugim obiegu wydawniczymdrugi obiegdrugim obiegu wydawniczym. Dopiero w 1982 roku został wydany w kraju po raz pierwszy poza cenzurącenzuracenzurą.

Rmu5lzUX0WpkA
Tablica pamiątkowa w Starobielsku
Źródło: Qypchak, Wikimedia Commons, licencja: CC BY-SA 4.0.
R1MviwXGxksKP1
Józef Czapski, 1943 rok
Źródło: domena publiczna.

Drugi tom wspomnień, Na nieludzkiej ziemi, jest dokumentem obejmującym wydarzenia z życia Czapskiego od momentu uwolnienia z łagrów we wrześniu 1941 roku do opuszczenia terenów ZSRS z armią generała Andersa we wrześniu 1942 roku. Pisarz relacjonuje podjętą z rozkazu generała podróż po ziemiach sowieckich w poszukiwaniu tysięcy zaginionych polskich oficerów, którzy byli więźniami obozów w Starobielsku, Kozielsku i Ostaszkowie. Oficerowie ci zostali zgładzeni w 1940 roku, głównie w Katyniu, ale o tym świat miał się dowiedzieć później. Jednocześnie książka jest opisem kulis funkcjonowania sowieckiej machiny państwowej, pokazuje koszmarną rzeczywistość zniewolonego kraju i poddanych presji ludzi. Znajdują się w niej również relacje ze spotkań z rosyjskimi pisarzami (Aleksiejem N. Tołstojem, Ilią Erenburgiem, Anną Achmatową).

Wspomnienia Józefa Czapskiego

Andrzej Wajda, Józef Czapski Rozmowa z Józefem Czapskim

Stary człowiek zastanawia się, co to znaczy, że ja byłem tak bezgranicznie optymistyczny, zawsze wierzyłem, że dobro musi zwyciężyć. A jak jeździłem i miotałem się, żeby moich przyjaciół znaleźć, to zawsze sobie wyobrażałem, że oni muszą żyć. Że mordowanie tysięcy ludzi na zimno to bywa w czasach pełnej rewolucji, a nie 20 lat po rewolucji, że czegoś podobnego nie było i nie będzie. Nie dopuszczałem myśli, że to mogło się stać (...).

Jeszcze chciałbym dodać (...), jak moje życie popłynęło. Jak wywieźli wszystkich moich kolegów (ze Starobielska), a ja wierzyłem wciąż, że oni jeszcze gdzieś żyją, wysłali nas do Griazowca, do innego obozu. Przez pewien czas tam żyliśmy, dopiero potem nas wyzwolono, to znaczy wypuszczono, i wtedy zaczęło się nowe życie. Nowe, bo mieliśmy nadzieję, ja ciągle nie mogłem uwierzyć w to, żeby wymordowano na zimno tysiące ludzi, moich kolegów. Dopiero jak już byłem z wojskiem w Persji, wtedy przyszła piorunująca wiadomość z Niemiec, że ci wszyscy ludzie są zamordowani. To było straszne przeżycie.

R1OMxEBbTLALc
Miejsca zbrodni sowieckich dokonanych na Polakach
Źródło: Lonio17, Wikimedia Commons, licencja: CC BY-SA 4.0.

Wtedy dopiero zobaczyłem, że cały mój optymizm nie był nic wart. I wtedy zaczęliśmy gwałtownie zbierać wszystkie materiały, żeby one trafiły do RooseveltaFranklin Delano RooseveltRoosevelta, do Ameryki. Spotkaliśmy bardzo przyzwoitego Amerykanina, żołnierza z polskim nazwiskiem, oficera, który jechał do Roosevelta do Waszyngtonu. Wszystkie materiały zbieraliśmy, najdokładniejsze, żeby doszły do Roosevelta, bo, wiedzieliśmy, że on się ciągle wahał, czy była możliwość, żeby Rosjanie to zrobili...

Dwa lata potem dowiedziałem się, że te papiery nigdy do Roosevelta nie doszły i z jego rozkazu ich DwójkaDwójkaDwójka niszczyła wszystkie papiery, w których mówiono, że to zrobili Rosjanie. Jeden z przyjaciół Roosevelta, który był ambassadeur itinerantambassadeur itinerantambassadeur itinerant, zainteresował się tą sprawą, studiował ją i wyjechał specjalnie do Ameryki, żeby się spotkać ze swoim przyjacielem Rooseveltem. Wszystko mu wyłożył. Roosevelt wysłuchał uważnie i powiedział: Widzę, że ty jesteś bardzo pod wpływem niemieckim, zakazuję ci o tym mówić i pisać! Ale że on siedział w Ameryce, która była przecież demokratyczna, to mówił i pisał, i wtedy natychmiast został wysłany na jedną z wysp na Oceanie Spokojnym, która była w administracji amerykańskiej. Dali mu tam jakiś zarząd czy coś takiego, żeby zniknął... Zaraz po śmierci Roosevelta władze go sprowadziły z powrotem i go przepraszały. Ale materiały nie istniały, były niszczone przez Amerykanów.

wyw Źródło: Józef Czapski, Andrzej Wajda, Rozmowa z Józefem Czapskim.
Polecenie 1

Przypomnij sobie definicję państwa totalitarnego. Następnie zapoznaj się z fragmentami wspomnień Józefa Czapskiego i przeanalizuj literacki opis życia ludzi dotkniętych władzą totalitarną.

RtfCH6DfV6HLZ
(Uzupełnij).
Józef Czapski Wspomnienia starobielskie

Dowieziono nas do Starobielska w początkach października. Leżał już gęsty śnieg. Otoczono nas psami policyjnymi i prowadzono przez rozmokły śnieg po ubogich ulicach, między miejskimi domami, biednymi, słomą krytymi glinianymi chatami. Jakiś chłopak wyskoczył, dał nam szybko kawonkawonkawon do ręki i uciekł. Patrzały na nas przez zamknięte niskie okna twarze kobiet i mężczyzn, uważne, współczujące. Przypominam sobie zniszczoną twarz jednej z nich – siwowłosa, bardzo smutna, patrzała na nas przez okulary rozumnymi, smutnymi oczami. Potem się dowiedziałem, że właśnie do Starobielska zesłano dużo inteligencji rosyjskiej z wielkich miast na posielenijena posielenijena posielenije.

Większość przyjezdnych pomieszczono w gmachach poklasztornych na terenie przyszłego obozu, część zaś, której nie udało się upchać (byłem wśród nich), w jakimś urzędzie czy więzieniu w środku miasta.

Trzymano nas tam kilkuset na otoczonym murami podwórzu, w czterech malutkich klitkach i w wielkiej wozowni, w której były ustawione dziwne stare landarylandarylandary, a cała podłoga była zasypana strzępami brudnych papierów, książek, pism z jakiejś zniszczonej biblioteki. W jednej ze ścian wozowni była wielka, wybita kulami jama na wysokości głowy stojącego człowieka. Opowiadano nam, że tam właśnie w 1917 r. rozstrzeliwano burżujów; podobną wystrzeloną jamę widziałem w murze otaczającym klasztor starobielski. Tam ponoć rozstrzeliwano zakonnice z tamtejszego zakonu żeńskiego. Te papiery rozsypane na podłodze wozowni były dla nas wprost ratunkiem, bo w nocy był mróz i spać było trudno. Ja z kolegami z pułku nauczyłem się układać według specjalnego systemu, tak ściśnięci jedni przy drugich, że jeden koc mógł wystarczyć na trzech. Na wierzch zaś tego koca sypaliśmy jeszcze papiery, które nas chroniły od mrozu. Niemniej jednak nie potrafiłem wytrzymać tej temperatury już mroźnej i przecisnąłem się do jednej z zapchanych klitek, gdzie żarły nas na zmianę wszy, gdzie było tak ciasno, że siedząc skulonym, nie można było się ruszyć, ale gdzie przynajmniej było ciepło.

(...)

Wszyscy zdrowi, niezależnie od stopnia, musieli chodzić „na robotę” (od pułkowników wzwyż jeńcy byli umieszczani w osobnym gmachu poza drutami obozu i ne mogli kontaktować się z nami). Zima ta była wyjątkowo ciężka, mróz dochodził w Starobielsku do 35 stopni. Niezależnie od pogody jeńcy nosili wielkie bele drewniane na stacji, wyładowywali i załadowywali wagony towarowe. Osobiście byłem uprzywilejowany. Uznany przez lekarzy za chorego na płuca, byłem jedynie obciążony pracami wewnętrznymi, myciem wiadek od zupy, myciem podłóg, skobaniem kartofli lub noszeniem skrzyń i worków.

(...)

Nikt z uczestników tych naszych starobielskich wieczorów się nie odnalazł.

czap Źródło: Józef Czapski, Wspomnienia starobielskie, [w:] tegoż, Na nieludzkiej ziemi, Warszawa 1990, s. 17–25.
RTTAhWQe7Sqhq
Pomnik Zesłańcom Sybiru i Ofiarom Katynia w Przemyślu
Źródło: Związek Sybiraków, Wikimedia Commons, licencja: CC BY-SA 4.0.
Józef Czapski Na nieludzkiej ziemia

W dzień naszego wyjazdu pogoda jest szara i już chłodna, białopienne brzozy obozowe szumią po jesiennemu w wietrznym, wilgotnym powietrzu.

(...)

Wyruszamy dopiero o godzinie 7 wieczór, o zmierzchu. W głębi wśród tych samych obozowych topól, brzóz i akacji, stoi paru kolegów i patrzy na nas z rozpaczą: to Polacy, którzy się podawali, jak się okazało, za . W ostatnich dniach komenda sowiecka ujawniła ich dawne zeznania, na podstawie których spodziewali się być odesłani do Polski. Jeden z nich powiesił się w chwili, gdyśmy wychodzili długą wojskową kolumną poza druty, inni zostali na pewno wykończeni przez sowieciarzy, którzy zamierzali ich przerzucić do jeszcze dalej na północy położonych łagrów.

Ruszamy czwórkami, w drodze zaczyna mżyć deszcz, do stacji jest siedem kilometrów. Deszcz drobny, coraz mocniejszy. Idziemy w błocie poprzez smutny kraj, wsie biedne po drodze, czarne chaty z ogromnych bierwionbierwionobierwion. Z jednej chaty wychodzi stara kobieta: Gospod' s wami, Bog s wamiGospod' s wami, Bog s wamiGospod' s wami, Bog s wami — mówi. Te same słowa powtarza nam półgłosem inna młoda kobieta na ulicy miasteczka, jakby wymarłego, bez światła, bez ruchu, w którym jest stacja.

Idziemy żołnierskim krokiem, śpiewamy bardzo głośno żołnierskie polskie piosenki, humory świetne pomimo deszczu Dochodzimy do stacji. Każą nam obejść zabudowania stacyjne. Idziemy przez zalaną wodą łączkę na peron, tam ustawiają nas w kolumnę według cyfr wagonów, do których jesteśmy przeznaczeni, i każą czekać. Deszcz już teraz leje, humory mniej entuzjastyczne.

Nasze dowództwo uwierzyło bolszewikom, że wagony są już w drodze z Wołogdy, tymczasem wagonów nie ma, nadejdą dopiero na drugi dzień nad ranem. O tym, żeby porozmieszczać tysiąc siedmiuset ludzi po domach, nie ma mowy; w gmachu stacyjnym nie zmieści się więcej niż kilkudziesięciu. Dowództwo się nie pokazuje i tak w lejący jak z cebra zimny deszcz czekamy, stojąc czwórkami, aż do drugiej czy trzeciej rano.

Przede mną jeden oficer kładzie się w kałuży i w żaden sposób nie można go zmusić do wstania. Coraz to wołanie: „Podać dalej lekarza! Zachorował któryś z wagonu 115, 118” itd.
Kilku zemdlało.
Koło drugiej karność zaczyna pękać, na początku pojedynczo wymykają się, szukając ratunku od deszczu, potem nagle cała kolumna rozpryskuje się i na własną rękę szuka schronienia od deszczu. Deszcz mi się leje wszędzie, za kołnierz i w buty, całe ciało mokre, furażerkafurażerkafurażerka jak gąbka. Pomimo własnej opłakanej sytuacji, obserwuję śmieszne sceny: dwóch nieszczęśników szybkim desperackim krokiem chodzi tam i z powrotem, trzymając nad głową łopoczący żagiel — absolutnie przemoczone prześcieradło.

staro Źródło: Józef Czapski, Na nieludzkiej ziemia, Warszawa 1990, s. 50–51.
Dwójka
ambassadeur itinerant
Franklin Delano Roosevelt
bierwiono
furażerka
Gospod' s wami, Bog s wami
na posielenije
kawon
landary

Słownik

cenzura
cenzura

(łac. censura – urząd cenzora, sąd krytyka) urzędowa kontrola publikacji, widowisk teatralnych, audycji radiowych itp., oceniająca je pod względem politycznym lub obyczajowym

drugi obieg
drugi obieg

drugi obieg wydawniczy, obieg niezależny, określenie używane w publicystyce od ok. 1980, oznaczające produkcję i społeczny obieg niecenzurowanych publikacji, druków akcydensowych, materiałów ikonograficznych, audiowizualnych, o charakterze publicystycznym, społecznym, politycznym, historycznym, literackim itp., wydawane w Polsce w latach 1976–90

kapiści
kapiści

określenie grupy artystów skupionych w Komitecie Paryskim (w skrócie K.P. — stąd nazwa), zawiązanym 1923 w ASP w Krakowie w celu zorganizowania wspólnego wyjazdu na dalsze studia do Paryża

łagier
łagier

w Związku Sowieckim: obóz pracy przymusowej; gułag

paryska „Kultura”
paryska „Kultura”

polski miesięcznik emigracyjny wydawany przez Jerzego Giedroycia i założony przez niego Instytut Literacki. „Kultura” ukazywała się od 1947 roku, skupiając wokół siebie takich twórców, jak Gustaw Herling‑Grudziński, Józef Czapski, Witold Gombrowicz, Czesław Miłosz, Zbigniew Herbert, Marek Hłasko, Leszek Kołakowski, Zygmunt Bauman. „Kultura” stanowiła ważne centrum opiniotwórcze zarówno dla Polaków pozostających na emigracji, jak i tych mieszkających w kraju.