Wróć do informacji o e-podręczniku Wydrukuj Pobierz materiał do PDF Pobierz materiał do EPUB Pobierz materiał do MOBI Zaloguj się, aby dodać do ulubionych Zaloguj się, aby skopiować i edytować materiał Zaloguj się, aby udostępnić materiał Zaloguj się, aby dodać całą stronę do teczki

Początek

Rvj6Uq87N6THr1
Stanisław Lem (1921-2006) - polski pisarz literatury gatunku science fiction. W swoich utworach porusza kwestie związane z rozwojem techniki i nauki, natury ludzkiej oraz stanem współczesnego społeczeństwa.
Źródło: dostępny w internecie: commons.wikimedia.org, licencja: CC BY-SA 3.0.

Pierwsze opowieści z Bajek robotów ukazały się w 1964 roku. Od tej pory zestaw tych niewielkich tekstów rozrastał się, wypełniając dwa zbiory: Bajki robotów oraz Cyberiadę. Na tle twórczości Stanisława Lema proza ta wyróżnia się specyficznym połączeniem literackiej zabawy i eksperymentu, choć jednocześnie nosi wiele typowych znamion dla literackiej spuścizny pisarza. Właściwością determinującą formę i treść tych utworów jest połączenie konwencji bajkibajkabajki (baśnibaśńbaśni) i science fictionscience fictionscience fiction. Zarówno warstwa stylistyczna, jak i konstrukcja świata przedstawionego zostały oparte na zestawianiu cech i elementów reprezentujących różne tradycje prozy narracyjnej. Estetycznym efektem tak śmiałego zespolenia jest groteskagroteskagroteska, która na poziomie odbioru zaskakuje, bawi, ale też skłania do myślenia.

Czy Bajki robotów to baśnie dla dzieci?

Tytuł zbioru może sugerować, że teksty te powstały z myślą o dziecięcym czytelniku. Byłoby to jednak rozpoznanie pochopne. Zarówno tradycje, z których te utwory czerpią, jak ich problemowa zawartość oraz niektóre z estetycznych rozwiązań świadczą o tym, że rozpoznanie głębszych warstw znaczeń Bajek robotów wymaga odbiorcy o rozwiniętych kompetencjach czytelniczych. Określenie tych narracji „bajkami” ma zresztą charakter czysto umowny. Liczne właściwości tej prozy wskazują na jej powinowactwo nie z gatunkiem bajki, lecz - baśni. Baśń wywodzi się z kultury ludowej, w obrębie której pełniła funkcje zarówno rozrywkowe, jak i dydaktyczne. W tym kontekście kulturowym opowieści baśniowe stanowiły część narracyjnej tradycji danej społeczności i jako takie nie były wiązane z odbiorcą dziecięcym. Dzieci stały się adresatami baśni o wiele później w wielowiekowej historii tego gatunku.

Bajki robotówscience fiction

Z kolei konwencja science fiction jest w kulturze literackiej zjawiskiem stosunkowo późnym, którego początki rozpoznaje się zwykle w literaturze XIX wieku (wskazując pisarstwo Jules'a Verne’a, a niekiedy także wcześniejszego Frankensteina Mary Shelley). Fantastyczna natura świata przedstawionego oraz przygodowy charakter tej prozy - podobnie jak w przypadku bajki - zawężały krąg jej odbiorców. Ewolucja science fiction w XX wieku ukazała pełnię możliwości tej konwencji, pokazując jej problemową nośność i efektywność. Potencjał science fiction w zakresie podejmowanej problematyki obejmuje nie tylko zagadnienia rozwoju nauki i technologii, ale również problemy z dziedziny filozoficznej, społeczno‑kulturowej, teologicznej czy egzystencjalnej. Pisarstwo Stanisława Lema stanowi przykład takiego ukierunkowania i potwierdzenie intelektualnych i estetycznych ambicji prozy fantastycznonaukowej. Opowiadania z Bajek robotówCyberiady zaistniały na styku obu wspomnianych konwencji, co uwidacznia się na wszystkich poziomach organizacji utworu.

Styl narracji

W sferze języka i narracji pisarz połączył elementy stylizacji baśniowej i poetyki science fiction. Lekko archaizowany i gawędziarski styl tworzy całość z typowym dla fantastyki naukowej językiem technologicznego konkretu, wykorzystującego potencjał neologizmu.

Świat przedstawiony

W sferze świata przedstawionego baśniowe motywy i wątki (m.in. wyprawy, skarby, smoki, zabiegi o rękę księżniczki) rozwijane są na tle scenografii i przy użyciu rekwizytów zaczerpniętych z science fiction (m.in. inne planety i cywilizacje, inteligentne maszyny, konstruktorzy, laboratoria). Bohaterowie legitymują się zwykle zarówno baśniowym, jak i fantastycznonaukowym rodowodem (maszynowi królowie, elektrorycerze, konstruktorzy w roli baśniowych czarodziejów, mędrcy dywagujący o jakości wszechświata itd.). Baśniowa umowność świata przedstawionego, otwierająca go na wszelkie nieprawdopodobieństwa, współistnieje w tych tekstach z racjonalno‑naukowymi rozwiązaniami fabularnych konfliktów i abstrakcyjnością leżących u podstaw fabuły koncepcji (np. Smoki prawdopodobieństwa z Cyberiady były inspirowane teoriami z zakresu fizyki kwantowej).

Problematyka

W sferze problematyki tej prozy mieszczą się zagadnienia, które należą do centralnych problemów podejmowanych przez Lema w jego dziełach przez cały okres aktywności literackiej pisarza.

R1YI9vZdeU2e41
Mapa myśli. Lista elementów:
  • Nazwa kategorii: [bold]problematyka utworów Stanisława Lema[/]
    • Elementy należące do kategorii [bold]problematyka utworów Stanisława Lema[/]
    • Nazwa kategorii: zło
    • Nazwa kategorii: głupota
    • Nazwa kategorii: zawiść
    • Nazwa kategorii: pycha w nieustającej rywalizacji z dobrem, mądrością, gotowością do poświęceń o prymat w świecie i duszy bohaterów
    • Nazwa kategorii: nieuchronne fiasko projektów udoskonalania społeczeństwa
    • Nazwa kategorii: konflikty rozumu i uczucia, celowego ładu i przypadku, efektywnego algorytmu i twórczej inspiracji
    • Nazwa kategorii: paradoksy teorii naukowych
    • Nazwa kategorii: wpływ technologicznych udogodnień na jakość istnienia; uniwersalne pytania o sens i wartość bytu
    • Koniec elementów należących do kategorii [bold]problematyka utworów Stanisława Lema[/]
1
Ciekawostka

W rozmowach z profesorem Stanisławem Beresiem (Tako rzecze Lem) autor Cyberiady właśnie tę spośród wszystkich swoich książek wytypował jako dzieło, którego przetrwania życzyłby sobie najbardziej.

Warto w tym kontekście wspomnieć o jednym z dowodów światowej popularności Cyberiady. 23 listopada 2011 roku firma Google opublikowała inspirowaną opowiadaniami z tego zbioru i słynnymi grafikami Daniela MrozaMrózDaniela Mroza niewielką animację/grę, która upamiętniała 60. rocznicę wydania pierwszej książki Stanisława Lema.

Mróz
Stanisław Lem Przyjaciel Automateusza

Pewien robot, mając wyruszyć w daleką a niebezpieczną drogę, posłyszał o wielce pożytecznym urządzeniu, które wynalazca jego nazwał elektrycznym przyjacielem. Pomyślał, że raźniej mu będzie na duszy, jeśli otrzyma towarzysza, choćby miała być nim tylko maszyna, udał się więc do wynalazcy i poprosił, aby opowiedział o sztucznym przyjacielu.
— Służę ci — odparł wynalazca. (Jak wiadomo, w bajkach wszyscy się „tykają”, nawet smoków nie tytułuje się panami i jedynie do królów trzeba się odzywać w liczbie mnogiej.) To mówiąc, wyjął z kieszeni garść metalowych ziarenek, podobnych do drobnego śrutu.
— Co to jest? — zdziwił się robot.
— A jak się nazywasz, bo zapomniałem cię o to zapytać we właściwym miejscu tej bajki? — spytał wynalazca.
— Nazywam się Automateusz.
— To dla mnie za długie, będę cię nazywał Automkiem.
— Kiedy to od Automasza, ale niech ci będzie — odparł tamten.
— A zatem, mój zacny Automku, masz przed sobą garść elektroprzyjaciół. Musisz wiedzieć, że z powołania i specjalizacji jestem miniaturyzatorem. To znaczy urządzenia wielkie i ciężkie zmieniam na małe i przenośne. Każde takie ziarenko jest koncentratem elektrycznego myślenia, niezmiernie wszechstronnym i rozumnym. Nie powiem ci, że to geniusz, gdyż byłaby to przesada, podobna do fałszywej reklamy. Co prawda, zamiarem moim jest właśnie stworzyć elektrycznych geniuszów i nie spocznę, póki nie zrobię tak malutkich, aby ich można było nosić w kieszeni tysiące; dopiero kiedy wsypię ich do worków i będę sprzedawał na wagę, jak piasek, dopnę wymarzonego celu. Ale mniejsza o te moje plany na przyszłość. Na razie sprzedaję elektroprzyjaciół na sztuki i to niedrogo: za jednego biorę tyle, ile zaważy w brylantach. Przyznasz chyba, jaka to umiarkowana cena, wziąwszy pod uwagę, że możesz takiego elektroprzyjaciela włożyć do ucha, gdzie będzie ci szeptał dobre rady i służył wszelką informacją. Tu masz kawałek miękkiej waty, którą zatkasz ucho, aby przyjaciel nie wypadł, kiedy skłonisz głowę w bok. Czy bierzesz go? Gdybyś reflektował na tuzin, mógłbym odstąpić taniej...
— Nie, na razie wystarczy mi jeden — odparł Automateusz. — Ale chciałbym jeszcze wiedzieć, czego właściwie mogę się po nim spodziewać? Czy potrafi dopomóc w ciężkiej sytuacji życiowej?
— Jasne, przecież po to właśnie jest! — odparł pogodnie wynalazca. Podrzucił na dłoni garść ziaren, lśniących metalicznie, gdyż były sporządzone z rzadkich metali i ciągnął: — Oczywiście, nie możesz liczyć na pomoc w sensie fizycznym, ale nie o nią przecież chodzi. Pokrzepiające uwagi, dobre i bystre rady, rozsądne refleksje, korzystne dla ciebie wskazania, napomnienia, przestrogi, jak również słowa otuchy, sentencje, dodające wiary we własne siły, oraz głębokie myśli, pozwalające sprostać każdej, jakiejkolwiek trudnej, a nawet groźnej sytuacji – oto tylko drobna część repertuaru moich elektroprzyjaciół. Są absolutnie oddani, wierni, stale przytomni, bo nigdy nie śpią, są też nad wyraz trwali, estetyczni, a sam widzisz, jacy poręczni! Więc jak, bierzesz tylko jednego?
— Tak — odparł Automateusz. — Powiedz mi jeszcze, proszę, co będzie, jeżeli mi go ktoś ukradnie? Czy wróci do mnie? Czy doprowadzi złodzieja do zguby?
— Co to, to nie — odrzekł wynalazca. — Będzie mu służył tak samo pilnie i wiernie jak poprzednio tobie. Nie możesz wymagać zbyt wiele, mój Automku, nie opuści cię w biedzie, jeśli ty jego nie opuścisz. Ale to ci nie grozi, jeżeli tylko włożysz go do ucha i będziesz miał je zawsze zatkane watą...
— Dobrze — zgodził się Automateusz. — A jak mam do niego mówić?
— Wcale nie musisz mówić, wystarczy, abyś bezdźwięcznie wyszeptał cokolwiek, a usłyszy cię doskonale. Co do jego imienia, to zwie się Wuch. Możesz mówić doń „mój Wuchu”, to wystarczy.
— Doskonale — odparł Automateusz.
Zważyli Wucha, wynalazca otrzymał zań ładny brylancik, a robot, uspokojony, że ma już towarzysza, bliską duszę na daleką drogę, ruszył przed siebie.

pol1 Źródło: Stanisław Lem, Przyjaciel Automateusza, [w:] tegoż, Cyberiada, Chotomów 1990, s. 61–62.
Stanisław Lem Król Globares i mędrcy

– Patrz i słuchaj! Wszystko, cokolwiek istnieje, bywa przedmiotem drwin. [...] A jednak, choć przedmiotem kpin jest zarówno królestwo życia jak i śmierci, zarówno rzeczy małe jak wielkie, jest coś, czego nikt dotąd nie ośmielił się wyszydzić ani wyśmiać. Przy tym owa rzecz nie należy do rzędu takich, o których dałoby się zapomnieć, które ujść mogą uwagi, albowiem idzie o wszystko, co istnieje, to znaczy o Kosmos. Jeżeli zaś zastanowisz się nad tym, królu, pojmiesz, jak bardzo jest Kosmos śmieszny...

[...]

– Kosmos składa się z gwiazd. Brzmi to dość poważnie, ale kiedy rozważymy rzecz głębiej, trudno nie powściągnąć uśmiechu. W samej istocie – czym są gwiazdy? Kulami ognistymi, zawieszonymi wśród wiekuistej nocy. Obraz z pozoru patetyczny. Czy przez swą naturę? Bynajmniej, tylko wskutek rozmiarów. Rozmiary nie mogą jednak same przesądzić wagi zjawiska. Czy bazgroły kretyna, przeniesione z kartki papieru na rozległą równinę, staną się przez to czymś doniosłym? Głupstwo, rozmnożone, nie przestaje być głupstwem, potęguje się tylko jego śmieszność. Kosmos to bazgranina byle jakich wielokropków! Gdziekolwiek spojrzeć, dokądkolwiek sięgnąć – nic nad to! Monotonia Kreacji wydaje się najbardziej trywialnym i płaskim konceptem, jaki można sobie wyobrazić. Kropkowane nic i tak w nieskończoność – któż sprokurowałby rzecz tak niepomysłową, gdyby należało ją dopiero stworzyć? Chyba tylko kretyn. Wziąć, proszę, niezmierzone obszary pustki i kropkować je raz koło razu, jak popadnie – jak można takiej budowie przypisywać ład i majestatyczność? Rzuca na kolana? Chyba przez rozpacz, że nie ma od niej odwołania. Przecież to tylko wynik autoplagiatu, dokonanego na początku, a początek ów z kolei był najbezmyślniejszym aktem z możliwych, cóż bowiem można zrobić, mając przed sobą czystą kartę papieru, a w ręku pióro, i nie wiedząc, ale to nie mając najsłabszego pojęcia, czym ją wypełnić? Rysunkami? Ba, trzeba wiedzieć, co jest do narysowania. A jeśli nie ma się na uwadze nic? Jeśli jest się pozbawionym cienia imaginacji? Cóż, pióro, postawione na papierze niejako samo, mimowolnym dotknięciem zrobi kropkę. A raz postawiona kropka stworzy, w owym bezmyślnym zapatrzeniu, towarzyszącym takiej impotencji twórczej – wzór, sugestywny przez to, że oprócz niego nie ma absolutnie niczego i że najmniejszym wysiłkiem da się ów wzór powtarzać w nieskończoność. Powtarzać, ale jak? Kropki mogą się przecież złożyć na jakąś konstrukcję. Ale cóż, jeśli się i tego nie może? Nie pozostaje nic innego, jak tylko, potrząsając w takiej niemocy piórem, chlapiąc kropelkami atramentu, wypełniać ją byle jak, na oślep stawianymi kropkami. – Mówiąc to, mędrzec wziął wielką kartę papieru i umoczonym w kałamarzu piórem bryznął na nią kilkakroć, po czym dobył spod szaty mapę nieba i pokazał jedno i drugie królowi. Podobieństwo było uderzające. Miliardy kropek widniały na papierze, większych i mniejszych, bo czasem pióro chlapało obficiej, a czasem schło. A niebo na mapie przedstawiało się tak samo. Król patrzał z tronu na obie płachty papieru i milczał.

pol2 Źródło: Stanisław Lem, Król Globares i mędrcy, [w:] tegoż, Cyberiada, Chotomów 1990, s. 81–83.

Słownik

bajka
bajka

krótki utwór, najczęściej wierszowany, o charakterze moralizatorskim, opatrzony morałem; ważną cechą bajki jest alegoryczność

baśń
baśń

gatunek epicki niewielkich rozmiarów, opowiada o wydarzeniach i postaciach fantastycznych, nadprzyrodzonych, często odwołuje się do ludowych wierzeń i mądrości ludowej; czas i miejsce zdarzeń są na ogół nieokreślone, a autor jest anonimowy

groteska
groteska

(wł. grottesca) – szczególny rodzaj komizmu polegający na przejaskrawianiu świata przedstawionego i zestawianiu kontrastów; sytuacja, połączenie pierwiastków przeciwstawnych, np. tragizmu i komizmu, piękna i brzydoty; wydarzenie absurdalne

metatekstowość
metatekstowość

(gr. meta – poza, przed, nad, łac. textum – tkanina, związek) – właściwość tekstu polegająca na tym, że tekst ten traktuje o innym tekście lub o samym sobie

konwencjonalizacja
konwencjonalizacja

(łac. conventionalis – umowny) – proces stabilizacji w jakimś obszarze kultury określonego wzorca w formie rozpoznawalnego schematu; polega na utrwalaniu się i powtarzalności pewnych właściwości, rozwiązań itd. jako typowych dla danej dziedziny czy danego działania (np. gatunku w literaturze); w obrębie systemu estetycznego, w którym oryginalność uznawana jest za walor, konwencjonalizacja będzie uchodzić za zjawisko negatywne

science fiction
science fiction

(ang. science – nauka, fiction – fikcja) – gatunek literacki i filmowy odwołujący się do przyszłych osiągnięć nauki i techniki oraz miejsca człowieka w świecie przyszłości; w przeciwieństwie do gatunku fantasy nie wykorzystuje elementów magicznych, ważny jest element prawdopodobieństwa