Przeczytaj
Edward Balcerzan określa Brunona Jasieńskiego jako antytradycjonalistę. Skrajna negacja dotychczasowej kultury to programowa cecha twórczości futurystów, których Jasieński był jednym z najważniejszych polskich reprezentantów. Jak pisał w manifeście Do narodu polskiego: „Będziemy zwozić taczkami z placów, skwerów i ulic nieświeże mumie mickiewiczów i słowackich. Czas opróżnić postumenty, oczyścić place, przygotować miejsca tym, którzy idą”
(11). Jedną z tradycji odrzucanych przez Jasieńskiego był symbolizm, czyli nurt powstały w latach 80. XIX wieku we Francji. Symboliści skupiali się na treściach psychologicznych i metafizycznych, które to miały być dostępne w poznaniu pozarozumowym - emocjonalnym i intuicyjnym. Podstawowym sposobem ekspresji był symbol, który za pomocą swej wieloznaczności miał oddawać świat transcendentny, metafizyczny. Co istotne - symboliści podkreślali autonomię sztuki, a w konsekwencji także autonomię języka poetyckiego. W opozycji do tych rozwiązań sytuowali się futuryści (także Jasieński), dla których pisarskim ideałem stał się język potoczny, codzienna mowa. Ważnym punktem sporu z symbolistami, ale także z ekspresjonistami, była również filozofia. Jasieński postrzegał świat w kategoriach materialistycznych. Symboliści opowiadali się po stronie „ducha”, to on była prymarnym tematem i jednocześnie celem tej twórczości. Materializm Jasieńskiego widoczny będzie zarówno w języku, jak i doborze tematów, umiejscowieniu sytuacji lirycznej w przestrzeni miasta, kulcie techniki i nowoczesności. Innym aspektem materializmu było gloryfikowanie ludu i jego pracy. Widać to np. w Pieśni o głodzie, której tytuł przywołany zostaje w zakończeniu utworu [Zmęczył mnie język]. W poemacie tym czytamy:
Pieśń o głodzieo niewiadomi, bezimienni ludzie,
zagłodzeni w saharach milionowych miast,
którym nie miał kto podać nawet bułki z masłem.
o wasze sine, popuchnięte trupy,
jak o własne,
upomni się żarłoczne, wszystkożerne Miasto.
czarne, natłoczone prosektoria
wyeksploatują wasze zwłoki,
rozdłubią resztki waszych ciał od kości.
wy jesteście przedziwnym nawożącym sokiem
wielkie nieobliczalnej wspaniałej Ludzkości!
Bruno Jasieński podważał także postulaty samych futurystów. Zakwestionowaniu podlegały nie tylko utwory i koncepcje futuryzmu włoskiego, francuskiego czy rosyjskiego, ale także własne utwory poety. Pokazuje to, jak jednoznacznie ku przyszłości zwrócona była futurystyczna twórczość autora Buta w butonierce. Oba te konteksty historycznoliterackie są niezbędne dla interpretacji utworu [Zmęczył mnie język].
Bruno JasieńskiRdVo64lMbzO1I1 W tym okresie [około 1921 roku] Jasieński miał już poza sobą terminatorkę u symbolistów zagranicznych. Inaczej było z poezją przeważnej części grupy poetów „Skamandra”, którzy wielbili wciąż ową poezję symbolistów i parnasistów. Bardziej zresztą Briusowa niż Błoka, bardziej Verlaine’a niż Rimbauda, bardziej Gautiera niż Verhaerena - to znaczy raczej stylizatorów zamkniętych w „wieży z kości słoniowej” niż zwiastunów nowej epoki. Uważaliśmy ten etap świadomości poetyckiej za spóźniony. Jasieński nazywał to „docieraniem wehikułu Młodej Polski”. Oczywiście, było w tym określeniu z pewnością wiele przesady - ale późniejszy twórca poematu o Szeli był urodzonym rewolucjonistą, w którym metafizyczny i symbolistyczny charakter ówczesnej twórczości poetyckiej wywoływał najzacieklejszy protest.
Dandys. Słowo o Brunonie JasieńskimR1bl01XMWGDGz1 W ostatnim z ważnych manifestów, poświęconemu krytyce artystycznej, Jasieński wypowiedział, ocierające się o pamflet, dwie śmiałe tezy: po pierwsze zwrócił uwagę, że w Polsce brak „uczciwych krytyków” („posiadamy za to całą galerię p.p. Pieńkowskich, Żyznowskich, Rabskich, Słonimskich i Perzyńskich” - pisał), po drugie: publiczność naszego kraju zupełnie nie jest przygotowana na nowoczesną (futurystyczną) poezję. Wniosek - wobec „nieuczciwości krytyków” każdy z autorów powinien sam o sobie pisywać recenzje - „nie potrzeba nam dla naszej sztuki pośredników” - przekonywał poeta. Tu Jasieński dał przykład zastosowania postulatów w praktyce i w jednorazowym, stworzonym zapewne na użytek chwili dziale „Krytyka” zamieścił wierszowaną recenzję swojej niedawnej książki, Buta w butonierce, której tytułem był po prostu... adres bibliograficznyadres bibliograficzny tomiku (ze względu na wygodę zapisu przyjęło się ten wiersz tytułować incipitem Zmęczył mnie język…) [...].
[Zmęczył mnie język…]Zmęczył mnie językZmęczył mnie język jak twardy zlepek.
Jestem jak człowiek, co lampy przerosł.
Na skrzyżowaniu dwóch wrogich epok
stoję, cynicznie gryząc papieros.Nudzą mnie wiersze najszczersze, bo
poznałem wszystkich mów Niagary.
Z jednych słów umiem tak jak RimbaudRimbaud
stawiać katedry i lupanarylupanary.Znam słowa śmigłe jak uda sarn.
Znam słowa równe biblijnym psalmom,
Nad łóżkiem moim śpiewał VerhaerenVerhaeren
i długie fugifugi zawodził BalmontBalmont.Tańczą mi w wściekły porwane trans
twarze i domy, ludzie i rzeczy.
Umiem być chłodny jak HuysmansHuysmans,
umiem być dziki jak PalazzeschiPalazzeschi.Hałas szantanówszantanów i ciszę mórg
zakląłem w strofy pijane rytmem.
Dzieckiem mi bajki mówił LaforgueLaforgue
i zimne hymny skandował WhitmanWhitman.Mógłbym na nerwach dojrzałych panien
grać jak na strunach, cienkich jak włoski.
Mogę tak pisać jak SiewierianinSiewierianin,
Mogę tak pisać jak MajakowskiMajakowski.Mogę tak pisać jak ApollinaireApollinaire.
Mogę tak pisać jak MarinettiMarinetti. -
Tamte drapieżne, lubieżne kobiety
rozdarłyby mnie na żer.O bracia włoscy, rosyjscy, francuscy,
tacy ogromni w swoim patosie!
O ukochani, najdrożsi, bliscy -
mam już was wszystkich po dziurki w nosie!Nocą mi w łóżku nie dają spać
olbrzymie stosy wrzeszczących poezji.
Chcę biec, uciekać, nie słyszeć, gnać!
Precz, z Europy do Polinezji!O tłumie panien, czytających EwersaEwersa,
Zachwycających się Romain RollandemRollandem!
Ucieknę od was aerolandemaerolandem!
Jak łatwo serca chwytać zamiast sersasersa!Puśćcie, bo będę krzyczał jak cham!
I walę pięścią w twardy parapet.
W mieszkaniu moim nie takie mam
tapety z wierszy i wiersze z tapet!Poezjo! Utrzymanko eleganckich panów!
Anemiczni, nerwowi, bladzi masturbancimasturbanci!
Precz! Chcę dziś sławić czarnych, ordynarnych chamów,
co nie potrafią France’aFrance’a odróżnić od francy!O ekstatyczny tłumie żarty przez syfilis!
Zaropiałe, cuchnące, owrzodzone bydło!
Kiedy w czarnym pochodzie nade mną się schylisz?
Wszystko mnie już zmęczyło i wszystko obrzydło!Ręce wasze potworne, pokręcone palce,
Gigantyczne, czerwone, obrośnięte macki,
którym wszystko podatne jest, jak chleb z zakalcem,
więcej mówią mi jedne, niż cały SłowackiSłowacki!Stworzę wam sztukę nową, sztukę czarnych miast.
Będzie mocna jak wódka i dobra jak piernik.
Zdziwicie się, że tyle jest na niebie gwiazd,
których żaden wam przedtem nie odkrył Kopernik.W waszych stęchłych zaułkach, gdzie króluje wciąż
pokraczny mały Chrystus oprawiony w ramki,
tłum czarny się przewala jak olbrzymi wąż,
zapładniając brzuchate, tłustopierśne samki.Będą rodzić pod płotem, pod próg, byle gdzie
malutkich czarnych ludzi sine od boleści
i już krztuszą się wami przedmieścia i wsie
i już was więcej żadne miasto nie pomieści.Wylejecie zatorem za rogatki bram
olbrzymia czarna masa, straszna i wspaniała,
i sto tysięcy pięknych, wypieszczonych dam
odda wam swoje białe i pachnące ciała.Rozsypiecie się morzem wielobarwnym, pstrym,
na wszystko spadnie z góry wasz miażdżący młotek
i pociągnie za wami popielaty dym
z tysiącletnich wszechnic i czarnych bibliotek.Chodźcie! Chodźcie tu wszyscy! Pąsowi! We krwi!
O Tłumie! O Motłochu! Tytanie! Narodzie!
Odsłońcie głowy z czapek i zamknijcie drzwi!
Zaśpiewamy dziś razem wielką „Pieśń o głodziePieśń o głodzie”.Kraków, w kwietniu 1921
Słownik
informacja o wydawcy, miejscu i czasie wydania utworu
(łac.) - początkowe wyrazy utworu literackiego, piosenki itp. przytaczane wtedy, gdy utwór nie ma tytułu
gr. ta meta ta physika – to, co ponad fizyką) – nauka filozoficzna, której przedmiotem są pryncypia (pierwsze zasady strukturalne) bytu
(ang. < łac.) – utwór literacko‑publicystyczny będący demaskatorską krytyką osoby, instytucji, grupy społecznej
(łac. transcendens – przekraczający) – w filozofii wykraczający poza coś, istniejący na zewnątrz czegoś