Sprawdź się
Przeanalizuj zamieszczoną niżej ilustrację, a następnie na podstawie jej treści oraz własnej wiedzy uzupełnij zamieszczone pod nią zdanie.
Żywoty i poglądy słynnych filozofów, ks. II, 5.20-38 - SokratesBył też Sokrates pierwszym filozofem, który rozprawiał o tym jak żyć, i pierwszym filozofem, który został skazany na śmierć i poniósł śmierć z wyroku […].
Doszedłszy do przekonania, że badanie przyrody nie ma żadnego praktycznego znaczenia dla nas, ludzi, Sokrates zajął się roztrząsaniem zagadnień etycznych, filozofując w warsztatach i na rynku […], przebywał stale w Atenach, zawsze chętny do dyskutowania z każdym rozmówcą; a dysputy prowadził nie po to, by zmusić przeciwnika do zmiany poglądu, lecz po to, żeby razem z nim odkryć prawdę.
[…] Szczególnie był znienawidzony za to, że wykazywał, iż ludzie, którzy mają wielkie mniemanie o sobie, są w rzeczywistości głupcami.
Żywoty i poglądy słynnych filozofów, ks. III, 1.48 - PlatonPierwszym, który pisał w formie dialogu, był podobno Zenon z Elei […]. Wydaje mi się jednak, że Platon, który doprowadził do doskonałości ten gatunek, powinien być słusznie uważany za pierwszego nie tylko, jeśli chodzi o kunszt dialogu, ale i o samo wynalezienie go jako formy literackiej. Dialog jest rozmową składającą się z pytań i odpowiedzi, które dotyczą zagadnień filozoficznych lub politycznych: autor przedstawia w nim także charakter osób biorących udział w rozmowie przy pomocy właściwego doboru słów. Dialektyka jest zaś sztuką rozmawiania, dzięki której albo odpieramy, albo podtrzymujemy pewne stanowisko za pomocą pytań i odpowiedzi osób biorących udział w rozmowie.
Żywoty i poglądy słynnych filozofów, ks. V, 2 - Arystoteles[Arystoteles] wybrał w Liceum miejsce odpowiednie do przechadzek i, przechadzając się tam codziennie aż do momentu namaszczenia się oliwą, filozofował ze swoimi uczniami. Stąd też wzięła początek nazwa „szkoła perypatetycka”. Według innych natomiast nazwa ta pochodzi stąd, że Arystoteles, przechadzając się razem z zażywającym spacerów po przebytej chorobie Aleksandrem, roztrząsał z nim pewne zagadnienia. Kiedy liczba jego uczniów zwiększyła się, rozpoczął normalne wykłady przed audytorium siedzącym.
PaństwoPotem powiedziałem: przedstaw sobie obrazowo, jako następujący stan rzeczy, naszą naturę ze względu na kulturę umysłową i jej brak. Zobacz! Oto ludzie są w podziemnym pomieszczeniu na kształt jaskini. Do groty prowadzi od góry wejście zwrócone ku światłu, szerokie na całą szerokość jaskini. W niej oni siedzą od dziecięcych lat w kajdanach; przykute mają nogi i szyje tak, że trwają w miejscu i patrzą tylko przed siebie, okowy nie pozwalają im obracać głów. Z góry i z daleka pada na nich światło ognia, który się pali za ich plecami, a pomiędzy ogniem i ludźmi przykutymi biegnie w górę ścieżka, wzdłuż której widzisz murek zbudowany równolegle do niej, podobnie jak u kuglarzy przed publicznością stoi przepierzenie, na którym pokazują swoje sztuczki. […] zobacz, jak wzdłuż tego murka ludzie noszą różnorodne wytwory, które sterczą ponad murek; posągi, i inne zwierzęta z kamienia i z drzewa […]. Bo przede wszystkim czy myślisz, że tacy mogliby z siebie samych i z siebie nawzajem widzieć cokolwiek innego oprócz cieni, które ogień rzuca na przeciwległą ścianę jaskini?
Żywoty i poglądy słynnych filozofówProtagoras był uczniem Demokryta […]. On pierwszy stwierdził, że „o każdej rzeczy istnieją dwa sądy […] wzajemnie sprzeczne” i pierwszy twierdzenia tego dowodził praktycznie w dyskusjach dialektycznych.
Jeden z jego traktatów zaczynał się tak: „Człowiek jest miarą wszystkich rzeczy, istniejących, że istnieją, i nieistniejących, że nie istnieją”. […] Inny traktat Protagorasa zaczynał się od słów: „O bogach nie mogą wiedzieć ani że istnieją, ani że nie istnieją; wiele jest bowiem przeszkód na drodze do zdobycia, takiej wiedzy, że wymienię niemożliwość doświadczenia zmysłowego w tej dziedzinie i krótkość ludzkiego żywota”. Z powodu tego ustępu Ateńczycy skazali filozofa na wygnanie, a dzieła jego spalili na agorze, wezwawszy uprzednio przez herolda wszystkich posiadaczy takowych, ażeby je tam złożyli.
MetafizykaIstnieją zatem trzy nauki teoretyczne: matematyka, fizyka i teologia. Jasne jest bowiem, że jeśli istnieje gdzieś pierwiastek boski, istnieje zwłaszcza w tej oddzielnej i nieruchomej naturze i że najważniejsza z nauk powinna się zajmować najważniejszym rodzajem. Nauki zatem teoretyczne przewyższa ją wszystkie inne nauki, a teologia przewyższa nauki teoretyczne. Ktoś mógłby zapytać, czy filozofia pierwsza jest nauką powszechną, czy też zajmuje się jakimś jednym rodzajem i jakąś jedną naturą. W naukach bowiem matematycznych bada się ich przedmiot nie w jeden i ten sam sposób, ale geometria i astronomia badają jakiś określony rodzaj przedmiotu, podczas gdy matematyka powszechna jest wspólna wszystkim [działom matematyki]. Gdyby nie istniała żadna inna substancja oprócz substancji istniejących w naturze, wtedy fizyka byłaby nauką pierwszą. Skoro jednak istnieje jakaś substancja nieruchoma, nauka o niej musi być wcześniejsza i musi to być filozofia pierwsza, a tym samym musi to być nauka powszechna, dlatego że jest pierwsza. Ona ma się zajmować badaniem bytu jako bytu, zarówno jego istoty, jaki tego, co przysługuje mu jako bytowi.
Przeczytaj tekst źródłowy i na podstawie jego treści oraz własnej wiedzy wykonaj zamieszczone pod nim polecenie.
Karneades przeciwstawił się nie tylko stoikom, lecz także wszystkim poprzednim filozofom – własną teorią o kryterium fałszu i prawdy. W swym pierwszym skierowanym przeciw wszystkim argumencie dowodzi, że nie ma absolutnie żadnego kryterium prawdy. Nie jest nim ani rozum, ani zmysł, ani wyobrażenie, ani żadna rzecz inna, ponieważ to wszystko na równi nas zawodzi. W drugim argumencie dowodzi, że gdyby nawet było tego rodzaju kryterium, nie mogłoby ono zaistnieć bez przymieszki subiektywnego wrażenia, jakie się rodzi z oczywistości przedmiotu. Jedne wrażenia wydają się, drugie nie wydają się być prawdziwe. Z tych zatem wyobrażeń zarówno te, które są oczywiście fałszywe, jak i te, które nie wydają się być prawdziwe – nie są nic warte i nie są odpowiednie do tego, by zrodzić przekonanie. Takie wyobrażenie, które wydaje się prawdziwe, nazywają akademicy jasnym odzwierciedleniem, prawdopodobieństwem, wyobrażeniem wiarygodnym, takie natomiast, które nie wydaje się prawdziwe, nazywają zniekształceniem, wyobrażeniem nieprzekonującym, nieprawdopodobnym. I ani to, które wydaje się samo przez się fałszywe, ani to, które jest, ale się nie wydaje prawdziwe, nie jest odpowiednie do tego, by zrodzić przekonanie. Zdaniem Karneadesa tylko takie wyobrażenie stanowi kryterium prawdy, które i wydaje się prawdziwe, i wystarczająco jasno jawi się jako prawdziwe […]. Niekiedy narzuca się również wyobrażenie fałszywe, tak że niekiedy z konieczności trzeba się posługiwać wspólnym wyobrażeniem – fałszu i prawdy.
Tekst A
Większość najstarszych filozofów greckich uznawała jedynie materialne pierwiastki wszechrzeczy. Pierwiastkiem zaś wszechrzeczy jest wedle nich to, z czego byt wszelki powstał na początku, i w co zamieni się ginąc w końcu, gdyż materia zawsze pozostaje sobą, a tylko ulegając przeobrażeniom odmienia postać […]. Jednakowoż nie wszyscy zgadzają się co do ilości i rodzaju takiego pierwiastka, lecz Tales, ojciec filozofii jońskiej, mówi, że jest nim woda (dlatego twierdził, że ziemia unosi się na wodzie); zapatrywanie takie urobił sobie prawdopodobnie, widząc, że wszelki pokarm zawiera w sobie ciecz, że nawet ciepło powstaje z cieczy i nią żywi się […], że nasiona wszystkich istnień organicznych są natury wilgotnej, a woda jest pierwiastkiem natury ciał wilgotnych. Niektórzy sądzą, że taki światopogląd przyrodniczy pochodzi od najdawniejszych twórców pierwszej filozofii teologicznej; oni to nazwali w swych poematach Ocean i Tetydę [według mitologii bóstwa morskie] rodzicielami natury i kazali bogom przysięgać na wodę […].
Tekst B
Anaksimenes powiedział, że pierwiastkiem jest powietrze niezmierzone, z którego powstaje wszystko, co istnieje, istniało lub będzie istnieć, bogowie i natury boskie, reszta zaś powstaje z jego tworów. Postać powietrza jest taka: gdy jest zupełnie równe, niewidoczne jest oku; oziębione lub ogrzane, wilgotne i w ruchu będące, staje się widzialne. Zawsze jest w ruchu, bo nic z tego, co zmienne, nie zmienia się bez ruchu. Inne jest zagęszczone, inne rozrzedzone. Gdy się rozpłynie i stanie się rzadsze, jest ogniem, zgęszczone – to wiatry; chmury powstają z powietrza przez zagęszczenie, te, zgęszczone jeszcze w większym stopniu, stają się wodą; ziemia jest rezultatem jeszcze większego zagęszczenia, ostatecznie tworzą się kamienie. Ciepło i zimno są zatem najważniejszym źródłem powstawania. Ziemia jest płaska i unosi się w powietrzu; podobnie słońce, księżyc i wszystkie inne gwiazdy są tworami płomienistymi i dzięki swemu płaskiemu kształtowi zawisają w powietrzu. Gwiazdy powstały z oparów ziemnych; te rozrzedzają się w ogień, a z ognia, unoszącego się, powstają gwiazdy.
Wpisz, co Tales i Anaksimenes uważali za pierwiastek wszechrzeczy.
Postać | Pierwiastek wszechrzeczy |
---|---|
Tales | |
Anaksimenes |
Poglądy ArystotelesaNajpierw rozważmy, czy ziemia znajduje się w ruchu, czy też w stanie spoczynku. […] Środek ziemi jest identyczny ze środkiem wszechświata. Bo ciała ciężkie dążą również do środka ziemi, ale to tylko przez przypadek, że i ziemia ma swój środek w samym środku wszechświata. Dowodem zaś tego, że zmierzają one również do środka ziemi, jest to, że spadające na nią ciężary lecą nie równolegle do siebie, lecz pod jednakowym kątem (do płaszczyzny padania) tak, że wszystkie kierują się do jednego punktu centralnego, a mianowicie do środka ziemi. To więc, że ziemia musi się mieścić w środku wszechświata i być nieruchomą, jasno wynika zarówno z tych tu przytoczonych dowodów, jak i z tego też, że wyrzucone siłą w górę ciężary wracają znowu po linii prostej na to samo miejsce, chociażby siła ta wyrzuciła je w nieskończoność. Z tych zatem danych wyraźnie wypływa, że ziemia ani się nie porusza, ani też nie leży poza środkiem wszechświata. […] Kształt natomiast powinna mieć kulisty […]. Jeśli więc ziemia powstała, to musiała powstać w ten właśnie sposób, skąd jasne jest, że z pochodzenia już swego jest kulista. Jeżeli zaś nie powstała nigdy, pozostając zawsze taką samą, to powinna zachowywać się w ten sam sposób, w jaki by właśnie, gdyby powstała, kształtowała się już na samym początku. Zarówno już więc z tego tu rozumowania, jak też stąd, że wszystkie ciężkie ciała padają pod kątami równymi a nie równolegle do siebie – bo to jest właśnie zupełnie naturalne dla kulistego z przyrodzenia ciała – wynika, że kształt ziemi musi być kulisty. Albo zatem jest kulista albo przynajmniej z natury jest kulista […]. A do tego jeszcze z obserwacji gwiazd nie tylko wyraźnie widać, że ziemia jest okrągła, lecz również i to, że nie jest duża rozmiarami. Przy nieznacznym bowiem przesunięciu się na południe względnie północ wyraźnie inny przedstawia się nam horyzont […]. I tak niektóre gwiazdy są widoczne w Egipcie i w pobliżu Cypru, w miejscowościach natomiast bliższych północy są niewidzialne, a inne znowu, widoczne zawsze w krainach północnych, w tamtych okolicach zachodzą. Tak więc z tych danych jasno widać, że kula nie jest duża, inaczej bowiem tak nieznaczne przesunięcie na jej powierzchni nie stawałoby się tak szybko dostrzegalne.
Poglądy ArystarchaArystarch z Samos wydał konstrukcje geometryczne do hipotez (o wszechświecie), z których wynika z założeń, że wszechświat jest wielokrotnie większy od teraz wspomnianego. Zakłada bowiem, że gwiazdy stałe i Słońce są nieruchome, Ziemia zaś obraca się dokoła Słońca po obwodzie koła, w którego środku znajduje się Słońce, sfera zaś gwiazd stałych, położona dookoła tego samego środka, co Słońce, jest tak wielka, że koło, po którym według hipotezy ziemia się porusza, ma się tak do odległości gwiazd stałych, jak środek koła do jego powierzchni. Jest to oczywiście niemożliwe. Ponieważ środek kuli nie ma żadnej rozciągłości, przeto trzeba przyjąć, że nie może zachodzić żaden stosunek pomiędzy nim a powierzchnią koła.
Obrona SokratesaDla tych paru, a bardzo już niewielu lat będziecie, obywatele, osławieni i kto tylko zechce, będzie mógł miasto hańbić, żeście zabili Sokratesa, mędrca. Bo będą o mnie mówili, że jestem mędrcem, jakkolwiek nim nie jestem, ci, którzy zechcą wam uwłaczać. Gdybyście byli poczekali niedługo, czas jakiś, byłoby wam to i tak samo z siebie przyszło. Widzicie przecież mój wiek, że to już życia dużo poza mną, a śmierć blisko. Nie mówię tego do was wszystkich, ale do tych, którzy wotowali dla mnie śmierć. A jeszcze i to powiem, także tylko do nich: wy może myślicie, obywatele, że ja przegrywam dlatego, bo za mało mam argumentów takich, którymi bym was potrafił przekonać, gdybym sądził, że trzeba wszystko możliwe robić i mówić, byle wyroku uniknąć. Ani mowy. Przegrywam, bo za mało mam nie argumentów, tylko bezwstydu i bezczelności, i zbyt mało mi się chce mówić wam takich rzeczy, których wy byście słuchali najchętniej: gdybym tu płakał i jęczał, i gdybym nie wiadomo co wyprawiał i mówił rzeczy poniżej mojej godności, jak ja uważam, takie, jakieś cie zwykli słyszeć od innych. Tymczasem ja ani przedtem nie uważałem za stosowne robić niczego podłego z uwagi na niebezpieczeństwo, ani mi teraz żal, żem się w ten sposób bronił; wolę zginąć po takiej obronie, niż tamtym sposobem żyć. Bo ani w sądzie, ani w wojnie, ani ja, ani ktokolwiek inny nie powinien o tym przemyśliwać, żeby śmierci ujść, wszystko jedno jak. Przecież i w bitwach często najwidoczniej można śmierci uniknąć, jeżeli ktoś porzuci zbroję albo się z prośbami zwróci do ścigających. W każdym niebezpieczeństwie jest wiele różnych sposobów na to, żeby się śmierci wymigać, jeżeli ktoś ma odwagę wszystko jedno co robić i mówić. Więc nie to jest rzecz trudna, obywatele: uniknąć śmierci; znacznie trudniej – zbrodni. Bo zbrodnia biegnie prędzej niż śmierć. Tak też i teraz; ja tam powoli chodzę, zwyczajnie jak to starzec, toteż mnie to powolniejsze zgoniło; a moi oskarżyciele to figury nie lada i ostre, więc ich to, co szybsze: zbrodnia. I teraz ja odchodzę, w oczach waszych winien kary śmierci; oni w oczach prawdy winni zbrodni i krzywdy. I ja się doczekam kary, i oni. A to może właśnie i tak się było powinno stać; ja też myślę, że to właśnie w sam raz tak, jak jest.
[…]
Jeżeli sądzicie, że zabijając ludzi, powstrzymacie kogoś od tego, żeby was nie ganił i nie łajał, że nie żyjecie jak się należy, to nie widzicie rzeczy jak należy. Bo pozbywać się tego w taki sposób, jak wy, to ani podobna, ani to pięknie; najłatwiej i najpiękniej nie gnębić drugich, ale samemu nad sobą pracować, żeby być możliwie jak najlepszym. […]
Z tymi zaś, którzy głosowali za mną, chętnie bym porozmawiał o tym, co się tu stało, podczas gdy władza jeszcze zajęta i nie odchodzę tam, dokąd poszedłszy, umrzeć mi potrzeba. Bo ja wam chcę, jak przyjaciołom, wytłumaczyć tę dzisiejszą moją przygodę, co ona znaczy. Bo mnie się, sędziowie – przecież was, jeżeli sędziami nazywam, to nie nadużywam wyrazu – mnie się przydarzyła rzecz dziwna.
Ten mój zwyczajny, wieszczy głos (głos ducha) zawsze przedtem, i to bardzo często się u mnie odzywał, a sprzeciwiał mi się w drobnostkach nawet, ilekroć miałem coś zrobić nie jak należy. No, a teraz mi się przydarzyło, widzicie przecież sami, to tutaj, co niejeden uważa może, i naprawdę uważa za ostateczne nieszczęście. A tymczasem mnie ani kiedym rano z domu wychodził, nie sprzeciwiał się ten znak boga, ani kiedym tu na górę szedł do sądu, ani podczas mowy nigdzie, kiedym cokolwiek miał powiedzieć. […] Ja wam powiem: zdaje się, że ta przygoda jest właśnie czymś dobrym dla mnie; niepodobna, żebyśmy słuszność mieli my, którzy przypuszczamy, że śmierć jest czymś złym. […] Bo nie może być, żeby mi się nie sprzeciwiał mój zwyczajny znak, gdybym nie był miał zrobić czegoś dobrego.