Wróć do informacji o e-podręczniku Wydrukuj Pobierz materiał do PDF Pobierz materiał do EPUB Pobierz materiał do MOBI Zaloguj się, aby dodać do ulubionych Zaloguj się, aby skopiować i edytować materiał Zaloguj się, aby udostępnić materiał Zaloguj się, aby dodać całą stronę do teczki
1
Pokaż ćwiczenia:
R1NdupzIdaTzH1
Ćwiczenie 1
Zaznacz gatunek, który rozwinął się w dwudziestoleciu międzywojennym, stając się obrazem Polski zwykłych ludzi: Możliwe odpowiedzi: 1. powieść psychologiczna, 2. poezja futurystyczna, 3. reportaż społeczny, 4. reportaż podróżniczy
R1lu0O7bequfK1
Ćwiczenie 2
Zapoznaj się ze wspomnieniem Antoniego Słonimskiego o przedwojennej Warszawie. Zwróć uwagę na język opisu. Zaznacz w tekście epitety i metafory, jakich używa autor, charakteryzując miasto i ludzi. Dziś, gdy wspominam ten Paryż Północy, widzę ciemne ulice pokryte kocimi łbami, cuchnące moczem końskim. Ciągną po tych ulicach smrodliwe wozy ze śmieciami. Wiatr roznosi te perfumy warszawskie od nędzy Powiśla do straszliwych klatek napełnionych ludzką niedolą na Franciszkańskiej, Dzikiej, Krochmalnej. Przewiewa ten wiatr nad skrawkiem centrum miasta, gdzie parę nocnych knajp i eleganckich magazynów tworzy ułudę europejskości. Uderza wschodniość pejzażu warszawskiego; przypomina mi główną ulicę w Mukdenie oglądaną niegdyś w fotoplastykonie „Terra” na Niecałej. W tym Paryżu Północy bydło zabijał rzezak rytualny, pierwszorzędne lecznice prywatne nie miały w pokojach wody bieżącej, kilkadziesiąt zaledwie można było znaleźć hotelowych pokoi z łazienką, na wszystkich rogach ulic stały tłumy obdartych przekupniów i całe dywizje chustkowych prostytutek, które na widok policjanta rozbiegały się ciężkim kłusem. W dzień świąteczny zapełniał ulice tłum ubrany brzydko i pretensjonalnie. Próżność łącząca się z nędzą była to mieszanina typowa dla Warszawy. Można było nie mieć na elementarz, na ołówek dla dziecka, na mydło czy na książkę, ale trzeba było mieć niedzielne sakpalto i żółte kamaszki.
1
Ćwiczenie 2
R1ctkWzxLtKZz
Dziś, gdy wspominam ten Paryż Północy, widzę ciemne ulice pokryte kocimi łbami, cuchnące moczem końskim. Ciągną po tych ulicach smrodliwe wozy ze śmieciami. Wiatr roznosi te perfumy warszawskie od nędzy Powiśla do straszliwych klatek napełnionych ludzką niedolą na Franciszkańskiej, Dzikiej, Krochmalnej. Przewiewa ten wiatr nad skrawkiem centrum miasta, gdzie parę nocnych knajp i eleganckich magazynów tworzy ułudę europejskości. Uderza wschodniość pejzażu warszawskiego; przypomina mi główną ulicę w Mukdenie oglądaną niegdyś w fotoplastykonie „Terra” na Niecałej. W tym Paryżu Północy bydło zabijał rzezak rytualny, pierwszorzędne lecznice prywatne nie miały w pokojach wody bieżącej, kilkadziesiąt zaledwie można było znaleźć hotelowych pokoi z łazienką, na wszystkich rogach ulic stały tłumy obdartych przekupniów i całe dywizje chustkowych prostytutek, które na widok policjanta rozbiegały się ciężkim kłusem. W dzień świąteczny zapełniał ulice tłum ubrany brzydko i pretensjonalnie. Próżność łącząca się z nędzą była to mieszanina typowa dla Warszawy. Można było nie mieć na elementarz, na ołówek dla dziecka, na mydło czy na książkę, ale trzeba było mieć niedzielne sakpalto i żółte kamaszki. (Uzupełnij).
11
Ćwiczenie 3
Zapoznaj się z wierszem Kazimierza Wierzyńskiego o spacerze po Alejach Ujazdowskich w Warszawie w 1919 r. Jaki obraz Warszawy wyłania się z tego utworu?
Zapoznaj się z wierszem Kazimierza Wierzyńskiego o spacerze po Alejach Ujazdowskich w Warszawie w 1919 r. Jaki obraz Warszawy wyłania się z tego utworu?
Kazimierz Wierzyński Aleje Ujazdowskie

Aleje Ujazdowskie, niedzielne południe,
Koniec września – już wiecie? – tak, jak wtedy bywa:
Bez troski i niebiesko, tak ciepło i cudnie,
Że dusza się zanosi od słońca szczęśliwa.

Mieszam się w gwarnym tłumie, i chodzę, i brodzę,
Uśmiechnę się do siebie, przez zęby zagwiżdżę,
Za spojrzeniami dziewcząt oczyma zawodzę,
Bezczelnie w twarz zaglądam i śmiesznie się mizdrzę.

Znajomym się uprzejmie kłaniam aż do ziemi,
I ognia z wdziękiem proszę u złych lowelasów,
Dzieciom trącam obręcze i kłócę się z niemi
I nie drażni mnie nawet grzech krzywych obcasów.

3 Źródło: Kazimierz Wierzyński, Aleje Ujazdowskie, [w:] Wybór poezji, oprac. K. Dybciak, Wrocław 1991, s. 22.
RWzcxU2LjQIS8
(Uzupełnij).
1
111
Ćwiczenie 4
R1FdmUvkVnjg81
Odszukaj w internecie i zapoznaj się z treścią audycji Polskiego Radia pt. Wspomnienie kabaretów XX-lecia. Wymień nazwiska znanych postaci XX-lecia międzywojennego, które były stałymi bywalcami warszawskiej kawiarni Mała Ziemiańska. Propozycje Jan Lechoń, Józef Piłsudski, Roman Dmowski, Antoni Słonimski, Julian Tuwim, Kazimierz Wierzyński, Władysław Reymont, Jalu Kurek, Tadeusz Peiper, Julian Przyboś.
1
Ćwiczenie 4
R1asaTOMVIlcP
(Uzupełnij).
21
Ćwiczenie 5

Na podstawie informacji z e‑materiału oraz z dostępnych źródeł napisz, jaką funkcję pełniły kawiarnie literackie w przedwojennej Warszawie.

R1QaWCwkI59aC
(Uzupełnij).
21
Ćwiczenie 6
Zapoznaj się z fragmentem reportażu Ireny Krzywickiej Proces o zabójstwo tancerki, który ukazał się w 1932 r. w „Wiadomościach Literackich”. Opisz, jaka była rola reportażu w dwudziestoleciu międzywojennym?
Zapoznaj się z fragmentem reportażu Ireny Krzywickiej Proces o zabójstwo tancerki, który ukazał się w 1932 r. w „Wiadomościach Literackich”. Opisz, jaka była rola reportażu w dwudziestoleciu międzywojennym?
Irena Krzywicka Proces o zabójstwo tancerki

Obecność moja w sądzie wzbudziła zdziwienie na ławie prasowej. Cóż to? „Wiadomości Literackie” wysyłają swego sprawozdawcę na sensacyjny proces? Pismo poświęcone krytyce i sztuce udziela miejsca sprawom, które podlegały dotąd wyłącznej i chciwej eksploatacji pism codziennych? Widziałam twarze niemal zgorszone. Cóż robić? Literatura ma ten przywilej, że wpycha się wszędzie, wszystko jest dla niej pożywieniem, nęci ją zawsze zagadka przestępstwa i zbrodni. A że coraz bardziej zacierają się różnice w hierarchii rodzajów literackich, lekceważony do niedawna reportaż zaczyna się czuć coraz pewniej wśród swoich czcigodnych poprzedników.

4 Źródło: Irena Krzywicka, Proces o zabójstwo tancerki, [w:] tejże, Sąd idzie, Warszawa 1998, s. 9.
R1cWstwVDLbxI
(Uzupełnij).
311
Ćwiczenie 7
Zapoznaj się z fragmentami reportaży Konrada Wrzosa z 1933 r. oraz Witolda Szabłowskiego z 2008 r. Opisz, jak zmieniło się znaczenie słowa „kryzys”.
Zapoznaj się z fragmentami reportaży Konrada Wrzosa z 1933 r. oraz Witolda Szabłowskiego z 2008 r. Opisz, jak zmieniło się znaczenie słowa „kryzys”.
Kondrad Wrzos Oko w oko z kryzysem. Reportaż z podróży po Polsce

- Bieduje się i głoduje – mówi gospodyni. – Cóż to za życie? Ani żyć, ani umrzeć.

Pan Antoni: –  Dotychczas głównym źródłem utrzymania była wyprzedaż tego, co mieliśmy. Poszły ubrania, kołdry, poduszki. Teraz kolej na resztę: łóżko bez pościeli, sienniki i pustą szafę.

Gdy weszliśmy do sklepiku kolonialnego – opisuje Wrzos spacer z synem pana Antoniego, zaproponowałem Romanowi, abyśmy coś zjedli.

Roman stanął przed ladą, na której poukładane były bloki z czekoladą, słoiki z miodem i konfiturami, cukierki, pierniki, popatrzał i rzekł po chwili: – Chleba….

[...] W bramach domów, wśród nocy, pod łodziami, nad brzegami Wisły, na przystaniach i w kabinach plażowych śpią bezdomni. Można ich spotkać na ławkach w Alejach albo na klatkach schodowych, na strychach i w piwnicach. W jednym tylko przytułku na Dzikiej, w sławnym „Cyrku”, sypia ponad tysiąc osób. W korytarzach, przy ubikacjach, wśród najgorszych wyziewów, leżą na ziemi ludzie ubrani w łachmany. W powietrzu unosi się ciężki zapach najpotworniejszej nędzy i brudu.

Wrzos Źródło: Kondrad Wrzos, Oko w oko z kryzysem. Reportaż z podróży po Polsce, [w:] 100/XX. Antologia polskiego reportażu XX wieku, t. I, red. M. Szczygieł, Wołowiec 2014, s. 377–378.
Witold Szabłowski Kapitan Kryzys przytył pięć kilo

Warszawskich bezdomnych wciąż najłatwiej znaleźć nad Wisłą, na Gocławiu, niedaleko przepompowni Gruba Kaśka, urzęduje Kapitan. [...] Latem palą ogniska, grillują. Się żyje. Zimą idą do schronisk.

- Jak się żyje? Jako bezdomny przytyłem już pięć kilo. W życiu nie pamiętam, żebym tyle jadł. Idziemy rano na peweksy… Jakie peweksy? No, na śmietniki. Co tam ludzie wyrzucają, to się w głowie nie mieści – i Kapitan wyciąga z garba szynkę, konserwę i kawałek sera. – Jedzenia mamy od cholery. A ludzie nawet wódkę wyrzucają. Zrobią imprezę, nie dopiją i wszystko – srrrrru! – na śmietnik. Rysiek kiedyś znalazł na śmietniku komputer. Ale nie wiemy, jak go uruchomić. A kalkulator jaki znalazł! Pokaż Rysiu. [...] Skąd kryzys? proste. Za dobrze się ludziom powodzi. Kto widział, żeby chleb wyrzucać? I konserwę. I mięso. I kalkulatory?

szab Źródło: Witold Szabłowski, Kapitan Kryzys przytył pięć kilo, „Gazeta Wyborcza” Gazeta Wyborcza 11.
R1H2OcNMNjDVr
(Uzupełnij).
31
Ćwiczenie 8
Wyobraź sobie, że spacerujesz po przedwojennych warszawskich ulicach Nalewki, Twardej, Gęsiej i Franciszkańskiej. Opisz, kogo można było spotkać i co można było zobaczyć na tych ulicach?
Wyobraź sobie, że spacerujesz po przedwojennych warszawskich ulicach Nalewki, Twardej, Gęsiej i Franciszkańskiej. Opisz, kogo można było spotkać i co można było zobaczyć na tych ulicach?
R1exXuJ7yfsv1
(Uzupełnij).