Wróć do informacji o e-podręczniku Wydrukuj Pobierz materiał do PDF Pobierz materiał do EPUB Pobierz materiał do MOBI Zaloguj się, aby dodać do ulubionych Zaloguj się, aby skopiować i edytować materiał Zaloguj się, aby udostępnić materiał Zaloguj się, aby dodać całą stronę do teczki
1
Pokaż ćwiczenia:
1
Ćwiczenie 1
RIMREFBVkoS6e
Wskaż wszystkie wyrazy (także neologizmy) związane ze “słowem”, “językiem” i “mową”; oraz - leksemy pochodzące od “zielony”. O zieleni można nieskończenie. Powielając dźwiękiem jej znaczenie, Można kunsztem udatnych powieleń Tworzyć światu coraz nowszą zieleń. Nie dość słowo z widzenia znać. Trzeba Wiedzieć, jaka wydała je gleba, Jak zalęgło się, jak rosło, pęczniało, Nie - jak dźwięczy, ale jak dźwięczniało, Nie - jak brzmi, ale jakim nabrzmieniem Dojrzewało, zanim się imieniem, Czyli nazwą, wyrazem, rozpękło. W dziejach wzrostu słowa - jego piękno. Więc nie lepo-ż by nam zieleń ziemi Opowiedzieć słowiesy staremi! A poczniemy tę powieść - od spodu, Od pierwizny, od lęgu, od rodu, Od rdzennego zrodzenia, od jądra, Tam gdzie wnętrze, gdzie nutro, gdzie jątra, Od głębiny, gdzie szeptał w zawięzi Pierwszy dźwięczek zielonej gałęzi. Nie wydziwiaj i nie bierz mi za złe, Że w podsłowia tego świata wlazłem, Że się ziaren i źródeł dowiercam, Że pobożny jestem Słowowierca, Że po mojej ojczyźnie-polszczyźnie Z różdżką chodzę, wiedzący, gdzie bryźnie Strumień prawdy żywiący i żyzny Z mojej pięknej ojczyzny-polszczyzny. Jedni wiosną słuchają słowików, Innym - panny majowa przynęta, Dla mnie - dźwięczą słowicze dziewczęta W młodych pąkach liściastych słowników: Wieczna młodość w kwitnącej starzyźnie, Z wiosny w wiosnę i młodsza, i świeższa! Oto dom mój: cztery ściany wiersza W mojej pięknej ojczyźnie-polszczyźnie. Zjedźmy tedy w dzieciństwo tej mowy, Jako górnik zjeżdża w szyb węglowy I latarką rozświetla cmentarze Leśnych dziejów i drzewnych wydarzeń. Oto leży hercyńskie cesarstwo, A niepołomickie na nim warstwą, Na niepołomickim - białowieska, Starodrzewna monarchia litewska; Oto moje inowłodzkie lasy, Gdy w nich jeszcze Centaur miał popasy, A nad nimi mateczna, pogańska Atlantyda jodłowo-słowiańska; Oto miazga rozgromionej kniei: Herculanum dębowe, Pompei, Nieprzebyte uroczyska ciemne, Tajne jary i puszcze podziemne, Jarogniewem niebiosów spalone, Siekierami błyskawic zwalone, W tysiącwiecznym ubite moździerzu W węgiel, który jest z ogniem w przymierzu, W skamieniały grobowiec przepastny, Tchnący chłodem zamogilnej astmy, W diamentowy lodowiec - w milczenie. Zjedźmy w głąb i obudźmy kamienie, Wyczarujemy zielenie. Bo górnik, Spraw umarłych wskrzesiciel, powtórnik, Mogił świadom i głosów przedwiecza, Wie, że leśna rzecz jest jak człowiecza, Że w jednakich głębokościach giną, Ponikami płyną, aż wypłyną I wyjawią prawdę człowiekowi Źródłosłowin blaskiem i śródsłowin; I zaszumi rozruszony węgiel Lasem, polem, miodoborem, łęgiem, I wyszumi z siebie słońca snopy, Mchy piętrowe, brodate potopy, I płaz wszelki posłuch rozkazu, I wyślizną się jaszczury z głazu, Wiatr się wyrwie i ptaki wyskrzydli, Jeż z jałowcem się równie naigli, Aż zwierz grubszy wyruszy: korzenie, Pnie, konary opuszczą więzienie I otrząsną się po długim znoju, Zielem strzelą - i do słowopoju. Wtedy źródło wzejdzie od korzeni W trzon pijących gałęzie-jeleni, I samica przebudzona, Mowa, Po swych pierwszych płodownikach wdowa, Na zielone wyjdzie rykowisko! I zakapie ze słowiska wyskok, I pociągnie od końców korzeni Krew-zielica, miód żywiczny ziemi, I - brzask w lesie, zaiskrzy się wszystko: Grekowisko, żmudzisko, sanskrzysko, Po ziemi pójdą echa bliźnie W mojej pięknej ojczyźnie-polszczyźnie. Zaziołali na głos bracia braci, Wszystko krewni i powinowaci, I zaczęli się wabić, tokować, Imionami-echami mianować, Choć z oddali, to po dziadach z bliska, Zieleniacy bujnego słowiska, Z prajednego szczepu, z pra-praiska. Do nurtowań, gruntowań się wzięli, Kto z zielinek i pozielców wiela Kto się pierwszy w cel zielisty wzieli, Wydrze ślad najdrzewiejszego ZIELA, Kto z ziołoci stawów i strumieni Zielorostek pierwszy wyzieleni, Kto z zielistków, ziółek i przyziółków ZIELA zerwie w podsłownym zaułku I w zieliszczu, w szumnej zielbie świata, Antenata znajdzie, Zielonata. Przyłączyły się do nich jaszczurki, Że tej samej są zieleszczyzny córki, Że też zielskie - i że przecież one, Jak te inne zielki, są zielone! Lecz zielacy trawowici, iści, Zaszumieli - i większością liści Więc uchwalił, że im praw nie przyzna, "Precz" szeleszcząc i "Ziel i zielszczyzna!" Zapłakały jaszczurki skulone, Powtarzając: przecież my zielone... Zapłakały jak płaczki na tryźnie, W swojej pięknej ojczyźnie-zielszczyźnie. Przeszukali milion zieloności, Nie znaleźli ziela Zieloności, Bo on, kłączek zieleniście mokry, Trwał nie w trawie i nie mchem się pokrył, I nie w liściach, nie w lesie, nie w grządce, Lecz w zielątce - w zielonawej łątce, Co w tym wierszu od początku fruwa, Śród słów krąży, łączy je, rozsnuwa, Siada na nich, na wylot przeziela, Dźwięki spaja, przeszczepia, rozdziela I odleci - i znowu przyfruwa. Tak nad pracą ziołowieda czuwa Nakrapiana słońcem łątka trawna... Nie od dzisiaj. Z pradawien pradawna: Gdy się jeszcze zioło nie zieliło Ani ziełana ziemli nie było, Ani zołte ze żełtem przemiennie Wspólnym gełtas nie pluskało w Niemnie (A i dziś - wyjdź za Wilno, na pole, Na tym polu nie trawa, lecz żole, Nie zieleni się: żelti murawa, A żolynas: złotawa otawa), Jeszcze w Renie nie bulgnęło gulthem I nie było ni złotem, ni żółtem, Ani w skarbcach łotewskich zeltsem (Znaczy: złotem - a słychać go zielcem!), Jeszcze krętej wikliny zawijas Nie rozprężył się Prusom w żalias, Jeszcze Żmudzin, zanim słowo znalazł, Rdzy wiewiórczej nie nazywał żalas, Jeszcze zołki-bylice, przed złakiem, Słowiańszczyźnie żółciły się złatem, Jeszcze ZEL kroplą "i" się nie zrosił, Jeszcze żółcień o złocistość prosił, Jeszcze żołna (zielony dzięciołek Chloropicus, pożółtek, od-ziołek) Żlutą żluną nad Wełtawą była, Jeszcze Chloe się nie zieleniła Ani trawy zielonawy porost Nie podszepnął Greczynowi: chloros - A już łątki-polotki złocone Ze słowami grywały w zielone, I przez myśli domyślne, przedśpiewne, Już ziołoród przeświecał niepewnie. Tak to było i tak się ziściło, Taką pieśnią się dozieleniło. I zielono, zielono w ojczyźnie, W mojej pięknej ojczyźnie-polszczyźnie.
1
Ćwiczenie 1
RylGxvg6c0ouM
O zieleni można nieskończenie. Powielając dźwiękiem jej znaczenie, Można kunsztem udatnych powieleń Tworzyć światu coraz nowszą zieleń. Nie dość słowo z widzenia znać. Trzeba Wiedzieć, jaka wydała je gleba, Jak zalęgło się, jak rosło, pęczniało, Nie - jak dźwięczy, ale jak dźwięczniało, Nie - jak brzmi, ale jakim nabrzmieniem Dojrzewało, zanim się imieniem, Czyli nazwą, wyrazem, rozpękło. W dziejach wzrostu słowa - jego piękno. Więc nie lepo-ż by nam zieleń ziemi Opowiedzieć słowiesy staremi! A poczniemy tę powieść - od spodu, Od pierwizny, od lęgu, od rodu, Od rdzennego zrodzenia, od jądra, Tam gdzie wnętrze, gdzie nutro, gdzie jątra, Od głębiny, gdzie szeptał w zawięzi Pierwszy dźwięczek zielonej gałęzi. Nie wydziwiaj i nie bierz mi za złe, Że w podsłowia tego świata wlazłem, Że się ziaren i źródeł dowiercam, Że pobożny jestem Słowowierca, Że po mojej ojczyźnie-polszczyźnie Z różdżką chodzę, wiedzący, gdzie bryźnie Strumień prawdy żywiący i żyzny Z mojej pięknej ojczyzny-polszczyzny. Jedni wiosną słuchają słowików, Innym - panny majowa przynęta, Dla mnie - dźwięczą słowicze dziewczęta W młodych pąkach liściastych słowników: Wieczna młodość w kwitnącej starzyźnie, Z wiosny w wiosnę i młodsza, i świeższa! Oto dom mój: cztery ściany wiersza W mojej pięknej ojczyźnie-polszczyźnie. Zjedźmy tedy w dzieciństwo tej mowy, Jako górnik zjeżdża w szyb węglowy I latarką rozświetla cmentarze Leśnych dziejów i drzewnych wydarzeń. Oto leży hercyńskie cesarstwo, A niepołomickie na nim warstwą, Na niepołomickim - białowieska, Starodrzewna monarchia litewska; Oto moje inowłodzkie lasy, Gdy w nich jeszcze Centaur miał popasy, A nad nimi mateczna, pogańska Atlantyda jodłowo-słowiańska; Oto miazga rozgromionej kniei: Herculanum dębowe, Pompei, Nieprzebyte uroczyska ciemne, Tajne jary i puszcze podziemne, Jarogniewem niebiosów spalone, Siekierami błyskawic zwalone, W tysiącwiecznym ubite moździerzu W węgiel, który jest z ogniem w przymierzu, W skamieniały grobowiec przepastny, Tchnący chłodem zamogilnej astmy, W diamentowy lodowiec - w milczenie. Zjedźmy w głąb i obudźmy kamienie, Wyczarujemy zielenie. Bo górnik, Spraw umarłych wskrzesiciel, powtórnik, Mogił świadom i głosów przedwiecza, Wie, że leśna rzecz jest jak człowiecza, Że w jednakich głębokościach giną, Ponikami płyną, aż wypłyną I wyjawią prawdę człowiekowi Źródłosłowin blaskiem i śródsłowin; I zaszumi rozruszony węgiel Lasem, polem, miodoborem, łęgiem, I wyszumi z siebie słońca snopy, Mchy piętrowe, brodate potopy, I płaz wszelki posłuch rozkazu, I wyślizną się jaszczury z głazu, Wiatr się wyrwie i ptaki wyskrzydli, Jeż z jałowcem się równie naigli, Aż zwierz grubszy wyruszy: korzenie, Pnie, konary opuszczą więzienie I otrząsną się po długim znoju, Zielem strzelą - i do słowopoju. Wtedy źródło wzejdzie od korzeni W trzon pijących gałęzie-jeleni, I samica przebudzona, Mowa, Po swych pierwszych płodownikach wdowa, Na zielone wyjdzie rykowisko! I zakapie ze słowiska wyskok, I pociągnie od końców korzeni Krew-zielica, miód żywiczny ziemi, I - brzask w lesie, zaiskrzy się wszystko: Grekowisko, żmudzisko, sanskrzysko, Po ziemi pójdą echa bliźnie W mojej pięknej ojczyźnie-polszczyźnie. Zaziołali na głos bracia braci, Wszystko krewni i powinowaci, I zaczęli się wabić, tokować, Imionami-echami mianować, Choć z oddali, to po dziadach z bliska, Zieleniacy bujnego słowiska, Z prajednego szczepu, z pra-praiska. Do nurtowań, gruntowań się wzięli, Kto z zielinek i pozielców wiela Kto się pierwszy w cel zielisty wzieli, Wydrze ślad najdrzewiejszego ZIELA, Kto z ziołoci stawów i strumieni Zielorostek pierwszy wyzieleni, Kto z zielistków, ziółek i przyziółków ZIELA zerwie w podsłownym zaułku I w zieliszczu, w szumnej zielbie świata, Antenata znajdzie, Zielonata. Przyłączyły się do nich jaszczurki, Że tej samej są zieleszczyzny córki, Że też zielskie - i że przecież one, Jak te inne zielki, są zielone! Lecz zielacy trawowici, iści, Zaszumieli - i większością liści Więc uchwalił, że im praw nie przyzna, "Precz" szeleszcząc i "Ziel i zielszczyzna!" Zapłakały jaszczurki skulone, Powtarzając: przecież my zielone... Zapłakały jak płaczki na tryźnie, W swojej pięknej ojczyźnie-zielszczyźnie. Przeszukali milion zieloności, Nie znaleźli ziela Zieloności, Bo on, kłączek zieleniście mokry, Trwał nie w trawie i nie mchem się pokrył, I nie w liściach, nie w lesie, nie w grządce, Lecz w zielątce - w zielonawej łątce, Co w tym wierszu od początku fruwa, Śród słów krąży, łączy je, rozsnuwa, Siada na nich, na wylot przeziela, Dźwięki spaja, przeszczepia, rozdziela I odleci - i znowu przyfruwa. Tak nad pracą ziołowieda czuwa Nakrapiana słońcem łątka trawna... Nie od dzisiaj. Z pradawien pradawna: Gdy się jeszcze zioło nie zieliło Ani ziełana ziemli nie było, Ani zołte ze żełtem przemiennie Wspólnym gełtas nie pluskało w Niemnie (A i dziś - wyjdź za Wilno, na pole, Na tym polu nie trawa, lecz żole, Nie zieleni się: żelti murawa, A żolynas: złotawa otawa), Jeszcze w Renie nie bulgnęło gulthem I nie było ni złotem, ni żółtem, Ani w skarbcach łotewskich zeltsem (Znaczy: złotem - a słychać go zielcem!), Jeszcze krętej wikliny zawijas Nie rozprężył się Prusom w żalias, Jeszcze Żmudzin, zanim słowo znalazł, Rdzy wiewiórczej nie nazywał żalas, Jeszcze zołki-bylice, przed złakiem, Słowiańszczyźnie żółciły się złatem, Jeszcze ZEL kroplą "i" się nie zrosił, Jeszcze żółcień o złocistość prosił, Jeszcze żołna (zielony dzięciołek Chloropicus, pożółtek, od-ziołek) Żlutą żluną nad Wełtawą była, Jeszcze Chloe się nie zieleniła Ani trawy zielonawy porost Nie podszepnął Greczynowi: chloros - A już łątki-polotki złocone Ze słowami grywały w zielone, I przez myśli domyślne, przedśpiewne, Już ziołoród przeświecał niepewnie. Tak to było i tak się ziściło, Taką pieśnią się dozieleniło. I zielono, zielono w ojczyźnie, W mojej pięknej ojczyźnie-polszczyźnie. (Uzupełnij).
11
Ćwiczenie 2

Dopisz po pięć wyrazów bliskoznacznych do ciągów wyrazów stworzonych przez Juliana Tuwima:

Rs1kxwmKOAyJK
a. rosnąć, pęcznieć, (Uzupełnij) , (Uzupełnij) , (Uzupełnij) , (Uzupełnij) , (Uzupełnij) b. pierwizna, lęg, ród, (Uzupełnij) , (Uzupełnij) , (Uzupełnij) , (Uzupełnij) , (Uzupełnij) c. wnętrze, nutro, jątrwa, (Uzupełnij) , (Uzupełnij) , (Uzupełnij) , (Uzupełnij) , (Uzupełnij).
111
Ćwiczenie 3
RcP1yUdyS6Omj
Dokonaj analizy słowotwórczej następujących wyrazów, a następnie zinterpretuj je i wyjaśnij ich znaczenie: słowopój, podsłowia, słowowierca, źródsłowin, śródsłowin, zielisty, zielorostek, zieleniście, Zielonata, zieliszcze.
R1L55NVODHQBS
słowopój, podsłowia, Słowowierca, źródsłowin, śródsłowin, zielisty, zielorostek, zieleniście, Zielonata, zieliszcze. (Uzupełnij).
11
Ćwiczenie 4
1Sprawdź swoją wiedzę5470Brawo!Niestety, spróbuj jeszcze raz.1
Test

Sprawdź swoją wiedzę

Liczba pytań:
5
Limit czasu:
4 min
Twój ostatni wynik:
-
211
Ćwiczenie 5

Napisz, jak rozumiesz metafory. Wyjaśnij ich znaczenie za pomocą jednego lub dwóch zdań.

R36xqhFpGYprR
Można kunsztem udatnych powieleń Tworzyć światu coraz nowszą zieleń (Uzupełnij) pobożny jestem Słowowierca (Uzupełnij) Nie dość słowo znać z widzenia. Trzeba Wiedzieć, jaka wydała je gleba (Uzupełnij) ojczyzna polszczyzna (Uzupełnij).
21
Ćwiczenie 6
R2fVUfqlggOyA
Oceń prawdziwość zdań. Zaznacz w tabeli P, jeśli zdanie jest prawdziwe, lub F – jeśli jest fałszywe. Poeta występuje w wierszu jako swego rodzaju geograf, który bada tereny języka.. Możliwe odpowiedzi: prawda, fałsz. Podtytuł daje cenniejszą wskazówkę interpretacyjną niż tytuł. Możliwe odpowiedzi: prawda, fałsz. Poemat ukazuje zainteresowania językowe Tuwima. Możliwe odpowiedzi: prawda, fałsz. Czasowniki w 2 os. l. mn. podkreślają, że język łączy ludzi. Możliwe odpowiedzi: prawda, fałsz. W wierszu są liczne nawiązania do języka litewskiego. Możliwe odpowiedzi: prawda, fałsz. Na podstawie wiersza można wywnioskować, że podmiot liryczny ma sporą wiedzę językoznawczą. Możliwe odpowiedzi: prawda, fałsz. W wierszu znajdują się nawiązania do Biblii. Możliwe odpowiedzi: prawda, fałsz. W utworze występuje wyłącznie styl wysoki.. Możliwe odpowiedzi: prawda, fałsz. Poemat jest przykładem liryki pośredniej. Możliwe odpowiedzi: prawda, fałsz. W wierszu występują liczne neologizmy. Możliwe odpowiedzi: prawda, fałsz. Wiersz jest ubogi w środki stylistyczne.. Możliwe odpowiedzi: prawda, fałsz. Tuwim sięga do etymologii wyrazów. Możliwe odpowiedzi: prawda, fałsz
31
Ćwiczenie 7
R1WLXgVbK1JvV
Uzupełnij tekst jedną z podanych możliwości. Wiersz Zieleń pochodzi z dojrzałego młodzieńczego okresu twórczości Tuwima. Jest utworem reprezentatywnym nietypowym dla jego poezji - ukazuje zainteresowania lingwistyczne historyczne autora. Poemat rozpoczyna pojedynczy wers, który wyróżnia się graficznie treściowo na tle całości utworu. Głównym tematem wiersza jest język słowotwórstwo. Z jednej strony podmiot liryczny wskazuje na konieczność znajomości historii języka i etymologii gramatyki - ukazują to szczególnie strofy obrazujące schodzenie w głąb zwierzęta, „dzieciństwo mowy” „zielszczyznę”, poszukiwanie źródeł roślinność. Z drugiej strony podkreśla, że język jest tworem żywym martwym, w którym nieustannie można tworzyć nowe znaczenia nie da się już tworzyć nowych znaczeń. Dlatego tak istotna jest w wierszu metafora węgla - kopaliny powstałej z roślin, zatem z żywego organizmu.
31
Ćwiczenie 8
R7l1wvNSPVeGl
(Uzupełnij).
Praca domowa

Zapoznaj się z wierszem Słowisień Juliana Tuwima. Jaką funkcję pełnią neologizmy w znanych ci tekstach Juliana Tuwima? Wyjaśnij, na czym polega różnica między funkcjami różnych neologizmów.

Julian Tuwim Słowisień

W białodrzewiu jaśnie dzni słoneczko,
Miodzie złoci białopałem żyśnie,
Drzewia pełni pszczelą i pasieczną,
A przez liście kraśnie pęk słowiśnie.
A gdy sierpiec na nabłoczu łyście,
W cieniem ciemnie jeno niedośpiewy:
W białodrzewiu ćwirnie i srebliście
Słodzik słowi słowisieńskie ciewy.

JT41 Źródło: Julian Tuwim, Słowisień, „Rota. Kwartalnik dla Polonii i Polaków poza granicami Polski” 1995, nr 2/3, s. 41.
RXsgLMqN3PTba
(Uzupełnij).