Sprawdź się
Wysoki Zamek. Wiersze młodzieńczeTym, czym jest dla chrześcijanina niebo, był dla każdego z nas Wysoki Zamek. Chodziło się tam, kiedy wypadała jakaś lekcja, wskutek nagłej niedyspozycji profesora – stanowiącej jedną z najradośniejszych niespodzianek, jakie z rzadka przynosi los. [...]
Na Wysokim Zamku znajdował się ułomek muru, ruiny, którą ledwo że pamiętam. Musiało upłynąć trzydzieści lat, abym zdołał się nad nim zastanowić i dowiedzieć tego, że Wysoki Zamek był nazwą wspaniałej ongi budowli, a nazywał się tak, ponieważ istniał też kiedyś Niski, wewnątrz miasta. Ale wtedy ruiny i inne czcigodne pamiątki wieków zupełnie mnie nie obchodziły. [...] Przez osiem lat gimnazjalnych byłem tam niezliczoną ilość razy, a oprócz niskich żywopłotów, za którymi błękitniała panorama miasta, i cienia wielkich kasztanów nic z tego miejsca nie pamiętam. Bo też nie było to właściwie miejsce, ale stan doskonały, dający się w swej intensywności zestawić chyba tylko z pierwszym dniem wakacji – jeszcze nie tkniętym, nie napoczętym, przed którym serce zamierało w słodkim oszołomieniu, ponieważ wszystko miało się dopiero stać, ale zarazem pojawiała się skłonność do trwonienia czasu, rozpostartego oceanicznie na cały lipiec i sierpień. Natomiast Wysoki Zamek otwierał się przed nami na jedną tylko godzinę, każdą więc minutą należało się nasycić, wyssać ją do ostatka, wypełnić sumienną bezczynnością, pilnym nieróbstwem, tonęliśmy w nim, dawaliśmy się mu nieść, jak ciepłej rzece, pod niebem w chmurach, to nie był rozmodlony, skromny raj chrześcijański, ale raczej nirwana – żadnych pokus, zachceń, błogość, dziejąca się sama przez się – nawet nasze gardła, zdarte w porykiwaniu na przerwach, ogarniał widać ów wiew nie z tego świata, bośmy wprawdzie wrzeszczeli trochę, ale doprawdy z nawyku tylko, nie z przekonania.
Znajdź w opisach faktów przedstawionych na linii chronologicznej i w toku lekcji wypowiedzi pisarza, które można przytoczyć, by poprzeć stwierdzenie, że Lwów był dla Stanisława Lema małą ojczyzną. Wpisz cytaty bądź ich fragmenty do tabeli. Zadbaj o precyzję – staraj się wskazać odpowiednie fragmenty możliwie dokładnie. Każdy swój wybór uzasadnij.
Zapoznaj się z pierwszą częścią fragmentu zatytułowanego tu Kryzys sztuki współczesnej oraz ze zdjęciami przedstawionymi w galerii. Rozważ, czy zgadzasz się z przekonaniem Lema o sile estetycznego oddziaływania tych osiągnięć kultury na odbiorcę. Sformułuj krótką wypowiedź na ten temat. Uzasadnij swoją opinię.
„Kryzys sztuki współczesnej” Część 1
Wysoki Zamek. Wiersze młodzieńczeUtyskuje się dziś na powszechne obniżenie lotu sztuki, tkniętej trądem bezideowości, skazanej niewiadomymi wyrokami na miałkość przemijających eksperymentów i jednodniowej mody. Czujemy to zwłaszcza wobec trwających w potędze dzieł przeszłości, katedr Florencji i Sieny, misteriów starego dramatu chińskiego, uwędzonych w dymie bożków murzyńskich, opuszczamy wystawy sztuki wieku kamiennego czy kaplicę Sykstyńską pełni niespokojnego pytania, co się stało właściwie takiego z duchem, że przestał być zdolny do koncentracji tak eruptywnych i zniewalających zarazem, które mają w sobie moc konieczności jakby naturalnej, domagając się przyjęcia nie inaczej aniżeli drzewa, chmury, ciała zwierząt i ludzi – więc w sposób bezapelacyjny i ostateczny.
Galeria zdjęć
Po lekturze pierwszej i drugiej części fragmentu zatytułowanego Kryzys sztuki współczesnej oceń prawdziwość zdań. Zaznacz w tabeli P, jeśli zdanie jest prawdziwe, lub F – jeśli jest fałszywe.
„Kryzys sztuki współczesnej” Część 2
Wysoki Zamek. Wiersze młodzieńczeOdpowiadają nam, że artysta przestał być przewodnikiem, konduktorem sił piorunowych, przychodzących z zewnątrz, które kumulował w sobie, ale których nie rodził. Że sztukę zabija swoboda nieograniczonego wyboru, wiedza o umowności konwencji – ten, kto wie, że można napisać książkę dowolnym sposobem na każdy temat, nie napisze żadnej wielkiej. Kto pojął, że wolno malować, co i jak się tego zechce, znajdzie w tak odkrytej wolności grób potencji twórczych.
Proszę popatrzeć na fotografie kosmonautów, którzy opuszczają statek swój w nieskończonej przestrzeni. Jakże nie nadaje się ciało ludzkie do nieskończoności, jakie bezradne się w niej staje, każdym poruszeniem objawia swój bezsens, pozbawione zbawczych ograniczeń i usprawiedliwiającego oporu ziemi, ścian, stropów. Nieprzypadkowo też przyjmują pozycję płodu w łonie matki, kurcząc grzbiet, z podgiętymi kolanami i przyciągniętymi rękami, nie przypadkiem upodabnia się lina ratunkowa do łączącej z łożyskiem pępowiny. Sprężyści, skierowani, żwawo podążający do celu możemy być tylko w niewoli grawitacji, w obrębie jej władzy ciało nasze zyskuje swój sens i wyraz, tłumaczy się każdym stawem i nerwem, doskonale użyteczne i przez to piękne. Takie samo wrażenie konieczności jakby naturalnej, poczucie, że obcujemy z rozwiązaniem problemu jedynie możliwym, budzi w nas każde wielkie dzieło sztuki. Pan Bóg Michała Anioła, z potężną brodą kędzierzawą, w fałdzistej szacie, o bosych stopach porysowanych żyłami, nie wyniknął ze swobodnej spekulacji artysty. Musiał się malarz podporządkować bezwzględnej literaturze nakazów, biorących początek w Księgach Objawienia. Na miejscu Michała Anioła współczesny artysta, z duszą rozmiękłą od sceptycyzmu, tego wyziewu wiedzy, co krok zderzałby się z paradoksami, dylematami, nonsensami, tam gdzie mistrz Odrodzenia żadnych nie miał wątpliwości. [...]
Spotykamy tu zbawienne ograniczenie, umożliwiające powstawanie wielkiej sztuki, która odpowiedź na potencjalnie bezkresny ciąg pytań ucina aktem wiary. Rzecz jasna, srogi rygor, narzucony przez liturgię, musi zostać uwewnętrzniony, stać się z dobrawoli wdzianą, płomienną włosienicą duszy, granicą, wyznawaną gorącym sercem, a nie strzeżoną przez policję. Istnieją wszak ograniczenia mistyczne i policyjne, lecz jeśli te drugie nie poczynają dzieł znakomitych, to tylko dlatego, że policjant innych kontroluje, nie jest natchnionym funkcjonariuszem własnej sztuki, rozmodlonym w służbowych regulaminach. Zakaz musi zatem pochodzić z wysoka, granica – być objawioną, a przyjętą żarliwym i o żadne racje ani pełnomocnictwa nie pytającym sercem, nie do zakwestionowania, jak nie kwestionuje się liści, gwiazd ani piasku pod stopami. Wiara musi się zmaterializować w realność całkowicie nieelastyczną, bezwzględną, a duch, w takim dopiero skrępowaniu, pokorny, lecz usiłujący w ciągłym posłuchu wyrazić świat i siebie, mając do dyspozycji jakże niewiele luzu inwencyjnego, w najwęższym paśmie swobody kreuje rzecz wielką. Dotyczy to wszelkich form sztuki, którym patronuje śmiertelna powaga, udaremniających dystans, ironię, drwinę – czy można drwić ze żwiru, z ptasich skrzydeł, z zachodów księżyca i słońca? [...]
Zapewne, można znaleźć tak wzniosłe ograniczenie i poza religią, ale trzeba wtedy nadać im rangę aż sakralną, uwierzyć w to, że są konieczne, a nie wymyślone. Wiedza o tym, że można całkiem inaczej, odrzucenie konieczności nieodpartej na rzecz oceanu uświadomionych technik, stylów, chwytów, sposobów – skuwa myśl i ręce wolnością wyboru. Artysta, jak kosmonauta w przestrzeni bezgrawitacyjnej, wije się bezsilnie – bez zbawczego oporu pobliża, bez ratowniczych granic.
Po lekturze obu części fragmentu zatytułowanego Kryzys sztuki współczesnej określ, jaką funkcję w całym cytowanym fragmencie (części 1. i 2.) pełni przykład z kosmonautą w przestrzeni kosmicznej.
Sformułuj krótki komentarz wyjaśniający retoryczną skuteczność każdego ze wskazanych w poprzednim zadaniu zabiegów.
Czy zgadzasz się z diagnozą sztuki współczesnej sformułowaną przez Stanisława Lema? Opracuj dłuższą wypowiedź pisemną w formie rozprawki, w której rozważysz stanowisko autora, a następnie sformułujesz i uzasadnisz własne.