Wróć do informacji o e-podręczniku Wydrukuj Pobierz materiał do PDF Pobierz materiał do EPUB Pobierz materiał do MOBI Zaloguj się, aby dodać do ulubionych Zaloguj się, aby skopiować i edytować materiał Ten materiał nie może być udostępniony
R1TmjIC4jly3r1
Lady Shalott Źródło: John William Waterhouse, Lady Shalott, 1888, olej na płótnie, Tate Britain, domena publiczna.
Lady Shalott
John William Waterhouse, Lady Shalott, 1888, olej na płótnie, Tate Britain, domena publiczna

Utwory literackie inspirowane ludowymi opowieściami, których fabuła osadzona jest w przeszłości, przywołują często temat zbrodni oraz przesycone są atmosferą grozy i tajemnicy. Elementy świata fantastycznego krzyżują się ze światem rzeczywistym. Tłem dla opowiadanych zdarzeń staje się przyroda często ingerująca w życie ludzi, której działanie ma wyraźny związek z kształtowaniem postaw etycznych oraz ludową moralnością.

Już wiesz

1) Przygotuj słowa klucze związane z pojęciem 'fantastyka'.
2) Zinterpretuj wybrany przez siebie obraz, którego tematem jest tajemnica.

j0000000DOB2v23_0000000H
JPOL_E3_E4_Tekstykultury

Ballady i romanse

Ballady i romanse to cykl poetycki opublikowany w 1822 roku w Wilnie. Nowe, romantyczne ukazanie rzeczywistości w Balladach i romansach związane było z uwypukleniem zasady „czucia i wiary” oraz intuicji i namiętności. Taki sposób kreacji artystycznej przeciwstawiony został klasycystycznemu spojrzeniu przez „szkiełko i oko”, kojarzonemu z rozumem i chłodną analizą. Siłą napędową wierszy Adama Mickiewicza stała się baśniowa i ludowa fantastyka, moce nadprzyrodzone, świat irracjonalny i transcendentalny, cudowność i mistyka oraz tajemnica ludowych opowiadań, której rozwiązanie sugerują znaki i przeczucia. Źródłem natchnienia są w Balladach i romansach niezwykłe zdarzenia, legendy i podania historyczne, pieśni, podania i legendy ludowe („wieść gminna”). To one wydawały się romantykom bardziej autentyczne. Ludowy jest także kontekst utworów związany często z czytelnym kodeksem moralnym (w tym głównie z zasadą ludowej sprawiedliwości), wątki ludzkiego losu i kształtowanie etycznych postaw. Istotnym elementem konstrukcyjnym ballad jest również dynamiczna i dzika natura, stanowiąca ważne tło dla dziejących się wydarzeń, oddająca często stany wewnętrznych przeżyć człowieka.

Zdarzenia opisane w balladach osadzone są w bliżej nieokreślonym czasie, w mrocznej scenerii. Dominuje atmosfera grozy i niepokój związany ze zbrodnią, która już się dokonała lub ma się dokonać. Bohaterami ballad są ludzie oraz istoty fantastyczne (np. zjawy, duchy, upiory, rusałki). Istotnym elementem świata przedstawionego w balladach jest także historia i historyzm. Wydarzenia historyczne i przeszłość są pretekstem i ważnym tłem utworów, uwiarygodniają one nieco przekaz oraz odsłaniają tajemnice niewyjaśnione w przeszłości.

R1XgpMNrrPdQo
www.wolnelektury.pl Adam Mickiewicz, Romantyczność, czyta Jakub Falkowski Źródło: www.wolnelektury.pl, domena publiczna.
RomantycznośćAdam Mickiewicz
Adam Mickiewicz Romantyczność

Methinks, I see... Where?
– In my mind's eyes.
Shakespeare
Zdaje mi się, że widzę... gdzie?
Przed oczyma duszy mojej.

Słuchaj, dzieweczko!
– Ona nie słucha –
To dzień biały! to miasteczko!
Przy tobie nie ma żywego ducha.
Co tam wkoło siebie chwytasz?
Kogo wołasz, z kim się witasz?
– Ona nie słucha. –

To jak martwa opoka
Nie zwróci w stronę oka,
To strzela wkoło oczyma,
To się łzami zaleje;
Coś niby chwyta, coś niby trzyma;
Rozpłacze się i zaśmieje.

„Tyżeś to w nocy? to ty, Jasieńku!
Ach! i po śmierci kocha!
Tutaj, tutaj, pomaleńku,
Czasem usłyszy macocha!

Niech sobie słyszy, już nie ma ciebie!
Już po twoim pogrzebie!
Ty już umarłeś? Ach! ja się boję!
Czego się boję mego Jasieńka?
Ach, to on! lica twoje, oczki twoje!
Twoja biała sukienka!

I sam ty biały jak chusta,
Zimny, jakie zimne dłonie!
Tutaj połóż, tu na łonie,
Przyciśnij mnie, do ust usta!

Ach, jak tam zimno musi być w grobie!
Umarłeś! tak, dwa lata!
Weź mię, ja umrę przy tobie,
Nie lubię świata.

Źle mnie w złych ludzi tłumie,
Płaczę, a oni szydzą;
Mówię, nikt nie rozumie;
Widzę, oni nie widzą!

Śród dnia przyjdź kiedy... To może we śnie?
Nie, nie... trzymam ciebie w ręku.
Gdzie znikasz, gdzie, mój Jasieńku!
Jeszcze wcześnie, jeszcze wcześnie!

Mój Boże! kur się odzywa,
Zorza błyska w okienku.
Gdzie znikłeś? ach! stój, Jasieńku!
Ja nieszczęśliwa”.

Tak się dziewczyna z kochankiem pieści,
Bieży za nim, krzyczy, pada;
Na ten upadek, na głos boleści
Skupia się ludzi gromada.

„Mówcie pacierze! – krzyczy prostota –
Tu jego dusza być musi.
Jasio być musi przy swej Karusi,
On ją kochał za żywota!”

I ja to słyszę, i ja tak wierzę,
Płaczę i mówię pacierze.
”Słuchaj, dzieweczko!” – krzyknie śród zgiełku
Starzec, i na lud zawoła:
”Ufajcie memu oku i szkiełku,
Nic tu nie widzę dokoła.

Duchy karczemnej tworem gawiedzi,
W głupstwa wywarzone kuźni.
Dziewczyna duby smalone bredzi,
A gmin rozumowi bluźni”.

„Dziewczyna czuje, – odpowiadam skromnie –
A gawiedź wierzy głęboko;
Czucie i wiara silniej mówi do mnie
Niż mędrca szkiełko i oko.

Martwe znasz prawdy, nieznane dla ludu,
Widzisz świat w proszku, w każdej gwiazd iskierce.
Nie znasz prawd żywych, nie obaczysz cudu!
Miej serce i patrzaj w serce!”

j0000000DOB2v23_00000_BIB_001Adam Mickiewicz, Romantyczność, [w:] , Wybór poezyj, t. 1, oprac. Czesław Zgorzelski, Wrocław 1997, s. 99–103.
Ćwiczenie 1.1

Podziel tekst Romantyczności na części i określ, jakie wydarzenia i refleksje są w nich wyeksponowane.

Ćwiczenie 1.2

Wymień bohaterów ballady.

Ćwiczenie 1.3

Określ, dlaczego „rozmowę”, jaką prowadzi Karusia z duchem swego zmarłego ukochanego, można nazwać scenką obyczajową.

Ćwiczenie 1.4

Wymień słowa klucze opisujące uczucia Karusi, charakteryzujące przestrzeń innych bohaterów tekstu.

Ćwiczenie 1.5

Wskaż, kto wierzy, a kto nie wierzy Karusi. W tym celu zastanow się nad tematyką widzenia Karusi, reakcjami Karusi, narratora i tłumu.

Ćwiczenie 2.1

Część druga utworu ma charakter refleksyjno‑polemiczny i odwołuje się do konfliktu światopoglądowego, jaki miał miejsce między romantykami a klasykami. Zinterpretuj słowa i przyporządkuj cytaty wybrane przez siebie do właściwych postaw.

RuY7TxYVLMnI11
zadanie interaktywne
Źródło: Contentplus.pl sp. z o.o., licencja: CC BY 3.0.
Ćwiczenie 2.2

Kto jest narratorem ballady i jakie reprezentuje poglądy?

Ćwiczenie 2.3

Wyjaśnij, co znaczą określenia obecne w utworze: „prawdy martwe” i „prawdy żywe”. Pamiętaj o założeniach programowych romantyzmu.

Ćwiczenie 2.4

W jaki sposób przenikają się w utworze dwa światy: rzeczywisty i fantastyczny? W odpowiedzi na pytanie przywołaj funkcjonalne cytaty i określ ich funkcję w tekście.

Ćwiczenie 2.5

Wynotuj z tekstu fragmenty świadczące o emocjonalności wypowiedzi. Scharakteryzuj tekst pod względem językowego obrazu świata. Zanalizuj w tym celu: składnię, słownictwo frazeologię, styl, interpunkcję.

j0000000DOB2v23_0000002J
JPOL_E3_E4_Tekstykultury

Świteź

Ballada
Definicja: Ballada

Fabuła ballady charakteryzuje się szkicowością, zawiera zwykle momenty tajemnicze i zagadkowe, jej dominantę stanowi jakieś jedno wyraziście zarysowane zdarzenie. Przedstawione postacie są silnie stypizowane, a ich charakterystyka zmierza do uwydatnienia jakiejś cechy podstawowej; narracja ballady jest w wysokim stopniu zsubiektywizowana, w jej obrębie pojawiają się często partie dialogowe […].

Balladę Świteź Adam Mickiewicz zadedykował Michałowi Wereszczace – bratu swej ukochanej Maryli. Historia jeziora i miejscowości Tuhanowicze (obecnie Korczowa lub Karczowa – miejscowość na terenie Białorusi), która znajduje się nieopodal jeziora, wiąże się z ludową legendą. W średniowieczu miejscowość była siedzibą książęcego rodu Tuhanów. Kiedy właściciel – Tuhan opuścił wieś, aby pomóc księciu Mendogowi w walce z wojskami cara pod Nowogrodem, wojska ruskie zaatakowały osamotnioną Świteź. Od końca XVIII wieku Tuhanowicze znajdowały się w rękach rodu Wereszczaków. Tu urodziła się Maryla Wereszczakówna.

ŚwiteźAdam Mickiewicz
Adam Mickiewicz Świteź

Do Michała Wereszczaki

Ktokolwiek będziesz w nowogródzkiej stronie,
Do Płużyn ciemnego boru
Wjechawszy, pomnij zatrzymać twe konie,
Byś się przypatrzył jezioru.

Świteź tam jasne rozprzestrzenia łona,
W wielkiego kształcie obwodu,
Gęstą po bokach puszczą oczerniona,
A gładka jak szyba lodu.

Jeżeli nocną przybliżysz się dobą
I zwrócisz ku wodom lice,
Gwiazdy nad tobą i gwiazdy pod tobą,
I dwa obaczysz księżyce.

Niepewny, czyli szklanna spod twej stopy
Pod niebo idzie równina,
Czyli też niebo swoje szklanne stropy
Aż do nóg twoich ugina:

Gdy oko brzegów przeciwnych nie sięga,
Dna nie odróżnia od szczytu,
Zdajesz się wisieć w środku niebokręga.
W jakiejś otchłani błękitu.

Tak w noc, pogodna jeśli służy pora,
Wzrok się przyjemnie ułudzi;
Lecz żeby w nocy jechać do jeziora,
Trzeba być najśmielszym z ludzi.

Bo jakie szatan wyprawia tam harce!
Jakie się larwyj0000000DOB2v23_000tp001larwy szamocą!
Drżę cały, kiedy bają o tym starce,
I strach wspominać przed nocą.

Nieraz śród wody gwar jakoby w mieście,
Ogień i dym bucha gęsty,
I zgiełk walczących, i wrzaski niewieście,
I dzwonów gwałt, i zbrój chrzęsty.

Nagle dym spada, hałas się uśmierza,
Na brzegach tylko szum jodły,
W wodach gadanie cichego pacierza
I dziewic żałośne modły.

Co to ma znaczyć? różni różnie plotą,
Cóż, kiedy nie był nikt na dnie;
Biegają wieści pomiędzy prostotą,
Lecz któż z nich prawdę odgadnie?

Pan na Płużynach, którego pradziady
Były Świtezi dziedzice,
Z dawna przemyślał i zasięgał rady,
Jak te zbadać tajemnice.

Kazał przybory w bliskim robić mieście
I wielkie sypał wydatki;
Związano niewód, głęboki stóp dwieście,
Budują czółny i statki.

[…]

Pan daje hasło: odbijają baty,
Niewód się z szumem zatopił.

Topi się, pławki na dół z sobą spycha,
Tak przepaść wody głęboka.
Prężą się liny, niewód idzie z cicha,
Pewnie nie złowią ni oka.

Na brzeg oboje wyjęto już skrzydło.
Ciągną ostatek więcierzy;
Powiemże, jakie złowiono straszydło?
Choć powiem, nikt nie uwierzy.

Powiem jednakże: nie straszydło wcale,
Żywa kobieta w niewodzie,
Twarz miała jasną, usta jak korale,
Włos biały skąpany w wodzie.

Do brzegu dąży; a gdy jedni z trwogi
Na miejscu stanęli głazem,
Drudzy zwracają ku ucieczce nogi,
Łagodnym rzecze wyrazem:
 […]

Na miejscach, które dziś piaskiem zaniosło,
Gdzie carj0000000DOB2v23_000tp002car i trzcina zarasta,
Po których teraz wasze biega wiosło,
Stał okrąg pięknego miasta.

Świteź, i w sławne orężem ramiona,
I w kraśne twarze bogata,
Niegdyś od książąt Tuhanów rządzona
Kwitnęła przez długie lata.

Nie ćmił widoku ten ostęp ponury;
Przez żyzne wskroś okolice
Widać stąd było Nowogródzkie mury,
Litwy naówczas stolicę.

Raz niespodzianie obległ tam Mendoga
Potężnym wojskiem Car z Rusi,
Na całą Litwę wielka padła trwoga,
Że Mendog poddać się musi.

Nim ściągnął wojsko z odległej granicy,
Do ojca mego napisze:
”Tuhanie! w tobie obrona stolicy,
Spiesz, zwołaj twe towarzysze”.

Skoro przeczytał Tuhan list książęcy
I wydał rozkaz do wojny,
Stanęło zaraz mężów pięć tysięcy,
A każdy konny i zbrojny.

Uderzą w trąby, rusza młódź, już w bramie
Błyska Tuhana proporzec,
Lecz Tuhan stanie i ręce załamie,
I znowu jedzie na dworzec.

I mówi do mnie: „Jaż własnych mieszkańców
Dla obcej zgubię odsieczy?
Wszak wiesz, że Świteź nie ma innych szańców
Prócz naszych piersi i mieczy.

Jeśli rozdzielę szczupłe wojsko moje,
Krewnemu nie dam obrony;
A jeśli wszyscy pociągniem na boje,
Jak będą córy i żony?”

„Ojcze, odpowiem, lękasz się niewcześnie,
Idź, kędy sława cię woła,
Bóg nas obroni: dziś nad miastem we śnie
Widziałam jego anioła.
[…]

Usłuchał Tuhan i za wojskiem goni,
Lecz gdy noc spadła ponura,
Słychać gwar z dala, szczęk i tętent koni,
I zewsząd straszny wrzask: „ura!”

Zagrzmią tarany, padły bram ostatki,
Zewsząd pocisków grad leci,
Biegą na dworzec starce, nędzne matki,
Dziewice i drobne dzieci.

„Gwałtu! – wołają – zamykajcie bramę!
Tuż, tuż za nami Ruś wali.
Ach! zgińmy lepiej, zabijmy się same,
Śmierć nas od hańby ocali”.

Natychmiast wściekłość bierze miejsce strachu;
Miecą bogactwa na stosy,
Przynoszą żagwie i płomień do gmachu
I krzyczą strasznymi głosy:

„Przeklęty będzie, kto się nie dobije!”
Broniłam, lecz próżny opór,
Klęczą, na progach wyciągają szyje,
A drugie przynoszą topór.

Gotowa zbrodnia: czyli wezwać hordy
I podłe przyjąć kajdany,
Czy bezbożnymi wytępić się mordy;
”Panie! – zawołam – nad pany!

Jeśli nie możem ujść nieprzyjaciela,
O śmierć błagamy u ciebie,
Niechaj nas lepiej twój piorun wystrzela
Lub żywych ziemia pogrzebie”.

Wtem jakaś białość nagle mię otoczy,
Dzień zda się spędzać noc ciemna,
Spuszczam ku ziemi przerażone oczy,
Już ziemi nie ma pode mną.

Takeśmy uszły zhańbienia i rzezi;
Widzisz to ziele dokoła,
To są małżonki i córki Świtezi,
Które Bóg przemienił w zioła.

Białawym kwieciem, jak białe motylki,
Unoszą się nad topielą;
List ich zielony jak jodłowe szpilki,
Kiedy je śniegi pobielą.

Za życia cnoty niewinnej obrazy,
Jej barwę mają po zgonie,
W ukryciu żyją i nie cierpią skazy,
Śmiertelne nie tkną ich dłonie.

Doświadczył tego car i ruska zgraja,
Gdy, piękne ujrzawszy kwiecie,
Ten rwie i szyszak stalowy umaja,
Ten wianki na skronie plecie.

Kto tylko ściągnął do głębiny ramię,
Tak straszna jest kwiatów władza,
Że go natychmiast choroba wyłamie
I śmierć gwałtowna ugadza.

Choć czas te dzieje wymazał z pamięci,
Pozostał sam odgłos kary,
Dotąd w swych baśniach prostota go święci
I kwiaty nazywa cary”.

To mówiąc pani zwolna się oddala,
Topią się statki i sieci,
Szum słychać w puszczy, poburzona fala
Z łoskotem na brzegi leci.

Jezioro do dna pękło na kształt rowu,
Lecz próżno za nią wzrok goni,
Wpadła i falą nakryła się znowu,
I więcej nie słychać o niej.

j0000000DOB2v23_00000_BIB_003Adam Mickiewicz, Świteź, [w:] tegoż, Wybór poezyj, oprac. Czesław Zgorzelski, Wrocław 1997, s. 105–113.
Ćwiczenie 3.1

Podziel balladę Świteź na trzy części i określ, jaki one mają charakter.
Wybierz sformułowania spośród podanych i dopasuj je do każdej z części: obraz przyrody wokół jeziora Świteź; metafory i porównania poetyckie; nastrój tajemnicy; wyprawa pana na Płużynach; akcent religijny (modlitwa o wyprawę); opowieść nimfy; mowa o zdarzeniach z przeszłości; wyjaśnienie zagadki jeziora Świtezi oraz zatopionego miasta.

RAPq8hvSOzWLd1
zadanie interaktywne
Źródło: Contentplus.pl sp. z o.o., licencja: CC BY 3.0.
Ćwiczenie 3.2

Wskaż w utworze miejsca, w których poeta odwołuje się do: wydarzeń historycznych, potęgi sił natury, ludowej moralności.

Ćwiczenie 3.3

Zinterpretuj poniższe fragmenty utworu. Wskaż metafory i określ ich funkcję w tekście.

Świteź tam jasne rozprzestrzenia łona,
W wielkiego kształcie obwodu,
Gęstą po bokach puszczą oczerniona,
A gładka jak szyba lodu.

Jeżeli nocną przybliżysz się dobą
I zwrócisz ku wodom lice,
Gwiazdy nad tobą i gwiazdy pod tobą,
I dwa obaczysz księżyce.

Ćwiczenie 3.4

Opisz, w jaki sposób w balladzie Świteź łączą się świat realny i świat fantastyczny. Czemu to służy?

Ćwiczenie 3.5

Wyjaśnij, jaką funkcję odgrywają w tekście fragmenty, w których jest mowa o przemienieniu ludzi w kwiaty i miasta w - jezioro.

Ćwiczenie 3.6

Scharakteryzuj romantyczny nastrój tajemniczości i grozy w tekście. Dzięki jakim zabiegom artystycznego wyrazu go osiągnięto?

Ćwiczenie 3.7

Napisz rozprawkę problemową na temat: Ludowa wyobraźnia czy poetycka wrażliwość – co bardziej decyduje o naszym postrzeganiu świata? Rozważ problem i uzasadnij swoje zdanie, odwołując się do podanego fragmentu Świtezi Adama Mickiewicza oraz wybranych tekstów kultury.

j0000000DOB2v23_000tp001
j0000000DOB2v23_000tp002
j0000000DOB2v23_00000050
JPOL_E3_E4_Tekstykultury

Lilije

Jednym z wyznaczników ballady Lilije jest groza, a głównym jej tematem – zbrodnia. Historia przywołana w utworze sięga czasów Bolesława Śmiałego. Gdy ten władca wracał z wyprawy na Kijów, postanowił skazać na śmierć niewierne żony rycerzy, którzy wyruszyli z nim na wojnę. Bohaterka utworu, aby się nie zdradzić ze swoją niewiernością, znalazła drastyczny sposób, by nie informować o tym męża.

R1RLUaWqOUTRO
www.wolnelektury.pl Adam Mickiewicz, Lilije, czyta Katarzyna Misiewicz Źródło: www.wolnelektury.pl, domena publiczna.
LilijeAdam Mickiewicz
Adam Mickiewicz Lilije

 (z pieśni gminnej)

Zbrodnia to niesłychana,
Pani zabija pana;
Zabiwszy grzebie w gaju,
Na łączce przy ruczaju,
Grób liliją zasiewa,
Zasiewając tak śpiewa:
”Rośnij kwiecie wysoko,
Jak pan leży głęboko;
Jak pan leży głęboko,
Tak ty rośnij wysoko”.

Potem cała skrwawiona,
Męża zbójczyni żona,
Bieży przez łąki, przez knieje,
I górą, i dołem, i górą;
Zmrok pada, wietrzyk wieje;
Ciemno, wietrzno, ponuro.
Wrona gdzieniegdzie kracze
I puchają puchacze.

Bieży w dół do strumyka,
Gdzie stary rośnie buk,
Do chatki pustelnika,
Stuk stuk, stuk stuk.

„Kto tam?” – spadła zapora,
Wychodzi starzec, świeci;
Pani na kształt upiora
Z krzykiem do chatki leci.

„Ha! ha!” zsiniałe usta,
Oczy przewraca w słup,
Drżąca, zbladła jak chusta;
”Ha! mąż, ha! trup!”

„– Niewiasto, Pan Bóg z tobą,
Co ciebie tutaj niesie,
Wieczorną słotną dobą,
Co robisz sama w lesie?”

„– Tu za lasem, za stawem,
Błyszczą mych zamków ściany.
Mąż z królem Bolesławem
Poszedł na Kijowiany.
Lato za latem bieży,
Nie masz go z bojowiska;
Ja młoda śród młodzieży,
A droga cnoty śliska!
Nie dochowałam wiary,
Ach! biada mojej głowie!
Król srogie głosi kary;
Powrócili mężowie.

„Ha! ha! mąż się nie dowie!
Oto krew! oto nóż!
Po nim już, po nim już!
Starcze, wyznałam szczerze.
Ty głoś świętymi usty,
Jakie mówić pacierze,
Gdzie mam iść na odpusty.
Ach, pójdę aż do piekła,
Zniosę bicze, pochodnie,
Byleby moję zbrodnię
Wieczysta noc powlekła”.

„- Niewiasto – rzecze stary –
Więc ci nie żal rozboju,
Ale tylko strach kary?
Idźże sobie w pokoju,
Rzuć bojaźń, rozjaśń lica,
Wieczna twa tajemnica.
Bo takie sądy boże,
Iż co ty zrobisz skrycie,
Mąż tylko wydać może;
A mąż twój stracił życie”.

Pani z wyroku rada,
Jak wpadła, tak wypada;
Bieży nocą do domu
Nic nie mówiąc nikomu.
Stoją dzieci przed bramą,
”Mamo – wołają – mamo!
A gdzie został nasz tato?’
”Nieboszczyk? co? wasz tato?” –
Nie wie, co mówić na to.
”Został w lesie za dworem,
Powróci dziś wieczorem”.

Czekają wieczór dzieci;
Czekają drugi, trzeci,
Czekają tydzień cały;
Nareszcie zapomniały.

Pani zapomnieć trudno,
Nie wygnać z myśli grzechu.
Zawsze na sercu nudno,
Nigdy na ustach śmiechu,
Nigdy snu na źrenicy!
Bo często w nocnej porze
Coś stuka się na dworze,
Coś chodzi po świetlicy.
”Dzieci – woła – to ja to,
To ja, dzieci, wasz tato!”

[…]

Jadą, jadą w tę stronę,
Tuman na drodze wielki,
Rżą, rżą koniki wrone,
Ostre błyszczą szabelki.
Jadą, jadą panowie,
Nieboszczyka bratowie!

„A witajże, czy zdrowa?
Witajże nam, bratowa.
Gdzie brat?” – „Nieboszczyk brat,
Już pożegnał ten świat”.
”Kiedy?” – „Dawno, rok minął,
Umarł... na wojnie zginął”.
”To kłamstwo, bądź spokojna!
Już skończyła się wojna;
Brat zdrowy i ochoczy,
Ujrzysz go na twe oczy”.

Pani ze strachu zbladła,
Zemdlała i upadła,
Oczy przewraca w słup,
Z trwogą dokoła rzuca.
”Gdzie on? gdzie mąż? gdzie trup?”
[…]

„Powracał razem z nami,
Lecz przodem chciał pośpieszyć,
Nas przyjąć z rycerzami
I twoje łzy pocieszyć.
Dziś, jutro pewnie będzie,
Pewnie kędyś w obłędzie
Ubite minął szlaki.
Zaczekajmy dzień jaki,
Poszlemy szukać wszędzie,
Dziś, jutro pewnie będzie”.

Posłali wszędzie sługi,
Czekali dzień i drugi,
Gdy nic nie doczekali,
Z płaczem chcą jechać dalej.

Zachodzi drogę pani:
”Bracia moi kochani,
Jesień zła do podróży,
Wiatry, słoty i deszcze.
Wszak czekaliście dłużej,
Czekajcie trochę jeszcze”.

Czekają. Przeszła zima,
Brata nie ma i nie ma.
Czekają; myślą sobie:
Może powróci z wiosną?
A on już leży w grobie,
A nad nim kwiatki rosną,
A rosną tak wysoko,
Jak on leży głęboko.
I wiosnę przeczekali,
I już nie jadą dalej.

Do smaku im gospoda,
Bo gospodyni młoda;
Że chcą jechać, udają,
A tymczasem czekają;
Czekają aż do lata,
Zapominają brata.
Do smaku im gospoda
I gospodyni młoda.
Jak dwaj u niej gościli,
Tak ją dwaj polubili.
Obu nadzieja łechce,
Obadwaj zjęci trwogą,
Żyć bez niej żaden nie chce,
Żyć z nią obaj nie mogą.
Wreszcie na jedno zdani,
Idą razem do pani.

„Słuchaj, pani bratowo,
Przyjm dobrze nasze słowo.
My tu próżno siedzimy,
Brata nie zobaczymy.
Ty jeszcze jesteś młoda,
Młodości twojej szkoda.
Nie wiąż dla siebie świata,
Wybierz brata za brata”.

To rzekli i stanęli,
Gniew ich i zazdrość piecze,
Ten, to ów okiem strzeli,
Ten, to ów słówko rzecze;
Usta sine przycięli,
W ręku ściskają miecze.
Pani ich widzi w gniewie,
Co mówić, sama nie wie.
Prosi o chwilkę czasu,
Bieży zaraz do lasu.
Bieży w dół do strumyka,
Gdzie stary rośnie buk,
Do chatki pustelnika,
Stuk stuk, stuk stuk!
Całą mu rzecz wykłada,
Pyta się, co za rada?

„Ach, jak pogodzić braci?
Chcą mojej ręki oba?
Ten i ten się podoba:
Lecz kto weźmie? kto straci?
Ja mam maleńkie dziatki,
I wioski, i dostatki,
Dostatek się zmitręża,
Gdy zostałam bez męża.
Lecz, ach! nie dla mnie szczęście!
Nie dla mnie już zamęście!
Boża nade mną kara,
Ściga mnie nocna mara,
Zaledwie przymknę oczy,
Traf, traf, klamka odskoczy;
Budzę się, widzę, słyszę,
Jak idzie i jak dysze,
Jak dysze i jak tupa,
Ach, widzę, słyszę trupa!
Skrzyp, skrzyp, i już nad łożem
Skrwawionym sięga nożem,
I iskry z gęby sypie,
I ciągnie mię, i szczypie.
Ach, dosyć, dosyć strachu,
Nie siedzieć mnie w tym gmachu,
Nie dla mnie świat i szczęście,
Nie dla mnie już zamęście!”

„Córko – rzecze jej stary –
Nie masz zbrodni bez kary.
Lecz jeśli szczera skrucha,
Zbrodniarzów Pan Bóg słucha.
Znam ja tajnie wyroku,
Miłą ci rzecz obwieszczę;
Choć mąż zginął od roku,
Ja go wskrzeszę dziś jeszcze”.

„Co, co? jak, jak? mój ojcze!
Nie czas już, ach, nie czas!
To żelazo zabojcze
Na wieki dzieli nas!
Ach, znam, żem warta kary,
I zniosę wszelkie kary,
Byle się pozbyć mary.
Zrzekę się mego zbioru
I pójdę do klasztoru,
I pójdę w ciemny las.
Nie, nie wskrzeszaj, mój ojcze!
Nie czas już, ach, nie czas,
To żelazo zabojcze
Na wieki dzieli nas!”

Starzec westchnął głęboko
I łzami zalał oko,
Oblicze skrył w zasłonie,
Drżące załamał dłonie.
”Idź za mąż, póki pora,
Nie lękaj się upiora.
Martwy się nie ocuci,
Twarda wieczności brama;
I mąż twój nie powróci,
Chyba zawołasz sama”.

„Lecz jak pogodzić braci?
Kto weźmie, a kto straci?” –
”Najlepsza będzie droga
Zdać się na los i Boga.
Niechajże z ranną rosą
Pójdą i kwiecie zniosą.
Niech każdy weźmie kwiecie
I wianek tobie splecie,
I niechaj doda znaki,
Żeby poznać, czyj jaki,
I pójdzie w kościoł boży,
I na ołtarzu złoży.
Czyj pierwszy weźmiesz wianek,
Ten mąż twój, ten kochanek”.

Pani z przestrogi rada,
Już do małżeństwa skora,
Nie boi się upiora;
Bo w myśli swej układa
Nigdy w żadnej potrzebie
Nie wołać go do siebie.
I z tych układów rada,
Jak wpadła, tak wypada.
Bieży prosto do domu
Nic nie mówiąc nikomu.
Bieży przez łąki, przez gaje,
I bieży. i staje,
I staje, i myśli, i słucha:
Zda się, że ją ktoś goni
I że coś szepce do niej,
Wokoło ciemność głucha;

„To ja, twój mąż, twój mąż!”
I staje, i myśli, i słucha,
Słucha, zrywa się, bieży,
Włos się na głowie jeży,
W tył obejrzeć się lęka,
Coś wciąż po krzakach stęka,
Echo powtarza wciąż:
”To ja, twój mąż, twój mąż!”

Lecz zbliża się niedziela.
Zbliża się czas wesela.
Zaledwie słońce wschodzi,
Wybiegają dwaj młodzi.
Pani, śród dziewic grona
Do ślubu prowadzona,
Wystąpi śród kościoła
I bierze pierwszy wianek,
Obnosi go dokoła;
”Oto w wieńcu lilije,
Ach, czyjeż to są, czyje?
Kto mój mąż, kto kochanek?”

Wybiega starszy brat,
Radość na licach płonie,
Skacze i klaszcze w dłonie:
”Tyś moja, mój to kwiat!
Między liliji kręgi
Uplotłem wstążek zwój,
To znak, to moje wstęgi!
To mój, to mój, to mój!”

„Kłamstwo! – drugi zawoła –
Wyjdźcie tylko z kościoła,
Miejsce widzieć możecie,
Kędy rwałem to kwiecie.
Rwałem na łączce w gaju,
Na grobie przy ruczaju,
Okażę grób i zdrój,
To mój, to mój, to mój!”

Kłócą się źli młodzieńce;
Ten mówi, ten zaprzecza;
Dobyli z pochew miecza;
Wszczyna się srogi bój,
Szarpią do siebie wieńce:
”To mój, to mój, to mój!”

Wtem drzwi kościoła trzasły,
Wiatr zawiał, świece zgasły,
Wchodzi osoba w bieli.
Znany chód, znana zbroja,
Staje, wszyscy zadrżeli,
Staje, patrzy ukosem,
Podziemnym woła głosem:
”Mój wieniec i ty moja!
Kwiat na mym rwany grobie,
Mnie, księże, stułą wiąż;
Zła żono, biada tobie!
To ja. twój mąż, twój mąż!
Źli bracia, biada obu!
Z mego rwaliście grobu,
Zawieście krwawy bój.
To ja, twój mąż, wasz brat,
Wy moi, wieniec mój,
Dalej na tamten świat!”

Wstrzęsła się cerkwi posada,
Z zrębu wysuwa się zrąb,
Sklep trzeszczy, głąb zapada,
Cerkiew zapada w głąb.
Ziemia ją z wierzchu kryje,
Na niej rosną lilije,
A rosną tak wysoko,
Jak pan leżał głęboko.

j0000000DOB2v23_00000_BIB_004Adam Mickiewicz, Lilije, [w:] tegoż, Wybór poezyj, oprac. Czesław Zgorzelski, Wrocław 1997, s. 166–178.
Ćwiczenie 4.1

Przedstaw bohaterów ballady.

Ćwiczenie 4.2

Wyjaśnij, jaką funkcję w utworze pełnią tytułowe lilie. Co symbolizują ołtarz i scena ułożenia kwiatów na nim?

Ćwiczenie 4.3

Własnymi słowami zapisz morał ballady.

Ćwiczenie 4.4

Przygotuj tezy do artykułu o etycznym znaczeniu przesłań Ballad i romansów Adama Mickiewicza.

j0000000DOB2v23_0000006R
JPOL_E3_E4_Konteksty

Król olch

Król olchJohann Wolfgang Goethe
Johann Wolfgang Goethe Król olch

Noc padła na las, las w mroku spał,
Ktoś nocą lasem na koniu gnał.
Tętniło echo wśród olch i brzóz,
Gdy ojciec syna do domu wiózł.

– Cóż tobie, synku, że w las patrzysz tak?
Tam ojcze, on, król olch, daje znak,
Ma płaszcz, koronę i biały tren.
– To mgła, mój synku, albo sen.

„Pójdź chłopcze w las, w ten głuchy las!
Wesoło będzie płynąć czas.
Przedziwne czary roztoczę w krąg,
Złotolitą chustkę dam ci do rąk”.

– Czy słyszysz, mój ojcze, ten głos w gęstwinie drzew?
To król mnie wabi, to jego śpiew.
– To wiatr, mój synku, to wiatru głos,
Szeleści olcha i szumi wrzos.

„Gdy wejdziesz, chłopcze w ten głuchy las,
Ujrzysz me córki przy blasku gwiazd.
Moje córki nucąc pląsają na mchu,
A każda z mych córek piękniejsza od snu”.

– Czy widzisz, mój ojcze, tam tańczą wśród drzew
Srebrne królewny, czy słyszysz ich śpiew?
– O, synku mój, to księżyc tak lśni,
To księżyc tańczy wśród czarnych pni.

„Pójdź do mnie, mój chłopcze, w głęboki las!
Ach, strzeż się, bo wołam już ostatni raz!”
– Czy widzisz, mój ojcze, król zbliża się tu,
 Już w oczach mi ciemno i brak mi tchu.

– Więc ojciec syna w ramionach swych skrył
I konia ostrogą popędził co sił.
Nie wiedział, że syn skonał mu już
W tym głuchym lesie wśród olch i brzóz.

Król olch

Ćwiczenie 5.1

Na podstawie utworu Johanna Wolfganga Goethego wymień cechy ballady.

Ćwiczenie 5.2

Scharakteryzuj bohaterów tekstu, zwracając uwagę na ich emocje.

Ćwiczenie 6

Wskaż miejsca, w których narrator się ujawnia. Czemu to służy w tekście?

Ćwiczenie 7

Opisz scenerię i nastrój utworu.

Ćwiczenie 8

Wyjaśnij, jaką rolę w budowaniu nastroju odgrywa obraz przyrody.

Ćwiczenie 9

Opisz uczucia i emocje ojca oraz chorego dziecka. Przywołaj odpowiednie cytaty. Zastanów się, czy ballada Król olch wpisuje się w spór klasyków z romantykami.

Ćwiczenie 10

Opisz ilustrację Moritza Schwinda (ok. 1817 rok) do utworu Król Olch.

RBrJg39F5g5tr
Król elfów
Moritz von Schwind, Król elfów, 1917, ilustracja, licencja: CC 0
j0000000DOB2v23_0000007X
JPOL_E3_E4_Preteksty

Franciszek Schubert

Ćwiczenie 11.1

Znajdź w internecie kompozycję Franciszka Schuberta (op.1 D 328 z r. 1815) do tekstu Johanna Wolfganga Goethego Król Olch i jej wysłuchaj.

Ćwiczenie 11.2

Nazwij emocje, jakie wywołuje w tobie utwór Franciszka Schuberta.

j0000000DOB2v23_00000088
JPOL_E3_E4_Zadaniowo

Zadaniowo

Ćwiczenie 12.1

Uwspółcześnijcie wydarzenia przedstawione w Romantyczności Adama Mickiewicza oraz język ballady: przygotujcie scenkę teatralną, w której pojawi się temat uczuć, postać dziewczyny oszalałej z miłości oraz konflikt pokoleń. Uwzględnijcie emocjonalny charakter wypowiedzi: zdania pytające, wykrzyknikowe, rozbitą składnię, chaos myśli.

Ćwiczenie 12.2

Stwórz listę romantycznych założeń, które realizuje w swych balladach Adam Mickiewicz.

R156t79vY3mOu1
zadanie interaktywne
Źródło: Contentplus.pl sp. z o.o., licencja: CC BY 3.0.