Wróć do informacji o e-podręczniku Wydrukuj Pobierz materiał do PDF Pobierz materiał do EPUB Pobierz materiał do MOBI Zaloguj się, aby dodać do ulubionych Zaloguj się, aby skopiować i edytować materiał Zaloguj się, aby udostępnić materiał Zaloguj się, aby dodać całą stronę do teczki
Polecenie 1
Zapoznaj się z opisem prezentacji i sporządź notatkę, w której scharakteryzujesz epokę opisywaną w wierszu Poeci do publiczności i porównasz ją z romantyzmem.  
Zapoznaj się z opisem prezentacji i sporządź notatkę, w której scharakteryzujesz epokę opisywaną w wierszu Poeci do publiczności i porównasz ją z romantyzmem.  
RIGFnuJzvOrwG
Dokonaj interpretacji wiersza A.Asnyka "Poeci do publiczności".
Polecenie 2

Na podstawie wiersza Poeci do publiczności zanotuj, jakie wady społeczeństwa polskiego z czasów popowstaniowych krytykuje Asnyk.

RIGFnuJzvOrwG
Dokonaj interpretacji wiersza A.Asnyka "Poeci do publiczności".
R2KkvjIXWTDjk
RvopWd9lZaxRJ
R1MlYoiUbl9TA
Źródło: Pixabay, domena publiczna.
1

Wiersz Poeci do publiczności był apelem Adama Asnyka do współczesnych czytelników poezji, których oczekiwania stawały często w sprzeczności z zamierzeniami i ideałami twórców.

RnstPKs6zWdof
RYgnYQoZpvfug
Artur Grottger, Cykl Polonia, IX. Na pobojowisku, 1863
Źródło: Wikimedia Commons, domena publiczna.
1

Z upadkiem zrywu niepodległościowego wiązało się również powszechne zwątpienie w ideały romantyczne. Poeci, wcześniej uznawani za przewodników społeczeństwa, a także za inspiratorów buntu przeciw zaborcom, utracili swój status. Czytelnicy zaczęli oczekiwać od liryki przede wszystkim rozrywki. Wiersz Asnyka jest wyrazem świadomości poety, że realia, w których funkcjonuje sztuka słowa, radykalnie się zmieniły.

R19kLg9zeqvBw
R7bch0LYT64Gk
Stanisław Wyspiański, Apollo na Olimpie (Apollo grający harmonię sprzeczności), ok. 1897
Źródło: Wikimedia Commons, domena publiczna.
1
Adam Asnyk Poeci do publiczności

Po zgasłych wieszczach w ręce słabe, drżące,
Wzięliśmy lutnie, w których pieśń czarowna
Spoczywa w tonów ubrana tysiące,
Boleścią całych pokoleń wymowna.
Smutno nam słyszeć te echa mdlejące,
Smutno nam wiedzieć, że ta moc cudowna,
Potrząsająca niegdyś ludzi tłumem
Niezrozumiałym stała się dziś szumem.

asnyk3 Źródło: Adam Asnyk, Poeci do publiczności, [w:] tegoż, Poezje zebrane, Toruń 1995, s. 30–38.
R1SjpIIo6tf1y
RftTlw95qzIx1
Konrad Brandel, Spotkanie społeczne na Polu Mokotowskim w Warszawie, 1891 lub 1892
Źródło: Wikimedia Commons, domena publiczna.
1

Niezrozumienie i brak zainteresowania poezją autor tłumaczy charakterem epoki, w której tworzy:

Adam Asnyk Poeci do publiczności

Jesteśmy dziećmi wieku bez miłości,
Wieku bez marzeń, złudzeń i zachwytu,
Obojętnego na widok piękności,
A więdnącego z nudy i przesytu,
Wieku, co wczesnej doczekał starości,
Sam podkopawszy prawa swego bytu,
Wieku, co siły strwonił i nadużył,
Nic nie postawił, chociaż wszystko zburzył.

asnyk3 Źródło: Adam Asnyk, Poeci do publiczności, [w:] tegoż, Poezje zebrane, Toruń 1995, s. 30–38.
R1EQQn3xG7Stl
RNAdtP3aeKY55
Carl Gustav Carus, Zimowy krajobraz ze zrujnowaną bramą, 1816–1818
Źródło: Wikimedia Commons, domena publiczna.
1

Poeta zauważa, że każda z wcześniejszych epok miała jakąś wielką ideę, która znajdowała wyraz w sztuce. Niestety, nie widzi podobnej w II połowie XIX wieku. Wspomina wielkich pisarzy: Dantego, Szekspira, Goethego i zazdrości im życia w bardziej poetycznych czasach. Pyta:

Adam Asnyk Poeci do publiczności

Lecz dziś gdzie znaleźć jaki sztandar wielki,
Który by porwał małoduszne zgraje?

asnyk3 Źródło: Adam Asnyk, Poeci do publiczności, [w:] tegoż, Poezje zebrane, Toruń 1995, s. 30–38.
RQhQ6wNyE87pD
R1Yv3MV4cQ31C
autor nieznany, Występy Teatru Ogródkowego, II poł. XIX w.
Źródło: Wikimedia Commons, domena publiczna.
1

Jedynym wyjściem dla poety wydaje się więc przyklaskiwanie niskim gustom czytelników:

Adam Asnyk Poeci do publiczności

Potrzeba śmiać się więc na równi z wami
I razem z wami nad przepaścią pląsać;
Potrzeba kryć się ze swojemi łzami,
I z własnych uczuć głośno się natrząsać,
Karmić się co dzień skandalem, plotkami,
Różować twarze i przechodniów kąsać,
Wszystko szlachetne zdeptać, sponiewierać;
Potrzeba śmiać się... śmiać się i — umierać...

asnyk3 Źródło: Adam Asnyk, Poeci do publiczności, [w:] tegoż, Poezje zebrane, Toruń 1995, s. 30–38.
R1Hw4QSeJ1sP4
Rf3ktoPZoZ09m
Adam Asnyk, ok. 1863
Źródło: Wikimedia Commons, domena publiczna.
1

Słowa Asnyka są nie tylko świadectwem rezygnacji, lecz także ironicznego dystansu do opisywanej sytuacji. Autor pozornie godzi się na warunki podyktowane przez czytelników, przyznaje, że ich krytyka jest słuszna. Na koniec jednak dodaje:

Adam Asnyk Poeci do publiczności

Lecz tę rozważcie smutną okoliczność:
Tacy poeci, jaka jest publiczność!

asnyk3 Źródło: Adam Asnyk, Poeci do publiczności, [w:] tegoż, Poezje zebrane, Toruń 1995, s. 30–38.
Głośność lektora
Głośność muzyki
1

*Muzyka wykorzystana w prezentacji: Michele Nobler, Joking Together, licencja: Artlist.io

Adam Asnyk Poeci do publiczności

Z pokorą nasze pochylamy głowy
Przed twoim sądem, o publiko gniewna!
Bo chociaż wyrok bezwzględnie surowy,
Jednak jest słusznym w gruncie, to rzecz pewna;
I przyznać musim, że nasz chór harfowy
I nasza nuta szpitalno‑cerkiewna
Z całym przyborem schorzałej fantazji
Jest dziś najgorszym rodzajem inwazji.

Po zgasłych wieszczach w ręce słabe, drżące,
Wzięliśmy lutnie, w których pieśń czarowna
Spoczywa w tonów ubrana tysiące,
Boleścią całych pokoleń wymowna.
Smutno nam słyszeć te echa mdlejące,
Smutno nam wiedzieć, że ta moc cudowna,
Potrząsająca niegdyś ludzi tłumem
Niezrozumiałym stała się dziś szumem.

Straszno nam strun tych dotykać natchnionych,
Co się prężyły jako serca żywe,
Co miały siłę rozbudzać uśpionych
I smagać biczem umysły leniwe;
Straszno nam stanąć wobec tych zniknionych,
Rozrzucających piękności prawdziwe,
I pieśń podnosić wśród gawiedzi syków,
Pieśń przygnębionych wstydem niewolników.

[...]

Jesteśmy dziećmi wieku bez miłości,
Wieku bez marzeń, złudzeń i zachwytu,
Obojętnego na widok piękności,
A więdnącego z nudy i przesytu,
Wieku, co wczesnej doczekał starości,
Sam podkopawszy prawa swego bytu,
Wieku, co siły strwonił i nadużył,
Nic nie postawił, chociaż wszystko zburzył.

Wzrośliśmy także wśród dziwnego świata,
Co się zapału i uniesień wstydzi,
Co każdym wzniosłym uczuciem pomiata,
I wszędzie szuka śmieszności i szydzi;
Bawi go jeszcze arlekińska szata,
Lecz ani kocha, ani nienawidzi!...
I to jest nasze największe przekleństwo:
Otaczające nas dziś społeczeństwo!

[...]

Lecz dziś gdzie znaleźć jaki sztandar wielki,
Który by porwał małoduszne zgraje?
Wszechwładnej niegdyś cudów rodzicielki:
Młodzieńczej wiary – świat już nie wyznaje;
Nikt się nie zwraca do tej karmicielki,
Co sercom ludzkim wieczną młodość daje,
I nie zostało nic z anielskich wizji,
Prócz niedowiarstwa albo hipokryzji.

[...]

Miłość ojczyzny?... Ta dziś pustym dźwiękiem,
Co nie brzmi wcale albo brzmi szaleństwem;
Nasi mężowie śpiąc na łożu miękkiem,
Biją w dzwon trwogi przed niebezpieczeństwem,
Gdy kto ten wyraz powie z cichym jękiem,
I obrzucają swój naród przekleństwem
Za to, że śmiał się targnąć na kajdany
I drgnął na chwilę własną krwią oblany.

[...]

Cóż więc zostaje?... Pieśni erotyczne?
Ale i dla tych braknie w świecie wzorów,
Pogasły w piersiach ognie romantyczne,
Pełne świetności i pięknych kolorów,
A miłość cierpi suchoty chroniczne
I potrzebuje pomocy doktorów,
Co podtrzymują jej zbyt wątłe życie
Przez różnych środków drastycznych użycie.

[...]

Potrzeba śmiać się więc na równi z wami
I razem z wami nad przepaścią pląsać;
Potrzeba kryć się ze swojemi łzami,
I z własnych uczuć głośno się natrząsać,
Karmić się co dzień skandalem, plotkami,
Różować twarze i przechodniów kąsać,
Wszystko szlachetne zdeptać, sponiewierać;
Potrzeba śmiać się... śmiać się i — umierać...

Jeśli nas teraz potępić pragniecie,
Za nasze niemoc, nasze niedołęstwo,
Za rozrzucone poetyczne śmiecie,
Za skoszlawione pieśni czarnoksięstwo,
Godzim się na to... Potępcie, gdy chcecie;
Przy was jest słuszność, przy was jest zwycięstw
Lecz tę rozważcie smutną okoliczność:
Tacy poeci, jaka jest publiczność!

asnyk3 Źródło: Adam Asnyk, Poeci do publiczności, [w:] tegoż, Poezje zebrane, Toruń 1995, s. 30–38.