Kluczowym słowem w interpretacji wiersza jest tytułowa wyobraźnia. Znaczenie tego pojęcia zadecydowało o tym, że utwór został podzielony na dwie części. W każdej z nich znajdujemy inną poetycką definicję wyobraźni.
Wiersz otwiera stwierdzenie, że „Pan Cogito nigdy nie ufał \ sztuczkom wyobraźni”.
Ma ono wyraźnie pejoratywne znaczenie i sugeruje, że wyobraźnia jest zmysłem, do którego nie można mieć zaufania, gdyż może nas zwodzić sobie tylko znanymi fałszywymi wytworami. Przeczytawszy tylko tę pierwszą strofę, moglibyśmy więc ulec wrażeniu, że wiersz będzie stanowił krytykę wyobraźni. Dalej okazuje się jednak, że nie chodzi w nim o zupełne wykluczenie tego instrumentu ludzkiego poznania, np. na rzecz rozumu, ale o zakreślenie tych działań wyobraźni, które mogą człowieka prowadzić na manowce. Są bowiem w wyobraźni obszary niebezpieczne, stanowiące teren jej zwodniczych „sztuczek”. Podmiot liryczny, chcąc nas ostrzec przed zbliżaniem się do tych miejsc, w kolejnych strofach wylicza to, co według Pana Cogito – bohatera utworu – może sprowadzić na niewłaściwą drogę.
Dowiadujemy się więc, że zgubnym działaniem wyobraźni jest unoszenie człowieka na szczyty wzniosłości, która tutaj ukryta została w obrazie fortepianu grającego na wzniesieniach Alp. Wzniosłość jest tu niczym drażniący ucho nieznośny dźwięk muzyczny, podobny do fałszywego tonu rozstrojonego fortepianu. To najprostsze odczytanie drugiej strofy i na tym poziomie rozumienia moglibyśmy oczywiście pozostać. Mowa symbolu ma jednak w sobie bogactwo znaczeń, pozwala więc na różne sposoby odczytywania i na różne poziomy interpretacji. Spróbujmy więc drążyć głębiej. W ukrytej warstwie tego dystychu znajdujemy krytykę uniesień romantyków, krytykę, której dokonywali już pozytywiści. Fortepian na szczycie Alp to rodzaj metafory zwanej metonimią, gdzie dane wyrażenie, w tym wypadku cała fraza, zastępuje inne, niewymienione. Być może za metaforyczną formułą fortepianu grającego na wysokich wzniesieniach górskich kryje się postać bohatera romantycznego – Kordiana na szczycie Mont Blanc. Kordian wspiął się tam, gdzie dźwięk nieczysty głosu ludzi obumiera, \ A dźwięk myśli płynie dalej. Dopiero tam, na najwyższym szczycie Alp, odnajdywał czyste dźwięki myśli, a fałszywe tony pozostawały w dole, daleko za nim.
Pana Cogito nie przekonuje jednak to, co pociągało romantyków. Właśnie podczas takich uniesień słyszy nieczyste, fałszywe dźwięki. Bardzo daleki jest od tęsknoty Kordiana, który marzył o wzlotach na najwyższe szczyty myśli:
O gdyby tak się wedrzeć na umysłów górę,
Gdyby stanąć na ludzkich myśli piramidzie
I przebić czołem przesądów chmurę,
I być najwyższą myślą wcieloną…
Możliwe jest też inne odczytanie znaczenia tego obrazu. Fortepian na szczycie Alp może być symbolem wyobraźni, która nie respektuje żadnych reguł zdrowego rozsądku, logiki. Jest to wyobraźnia całkowicie wyzwolona, zestawiająca najodleglejsze myśli i radująca się swobodną grą skojarzeń. Właśnie tego Pan Cogito świadomie unika.
Nasz bohater odrzuca też pociągającą romantyków zagadkowość, tajemniczość i niejasność, którą w wierszu symbolizuje postać sfinksa. Nie kusi go zawiłość labiryntów będących symbolem poszukiwania jakiegoś duchowego centrum, odnajdywania dróg wyjścia z ciemności ku światłu. Ale labirynt to także świat pełen zasadzek i fałszywych ścieżek, gdzie łatwo się zgubić. Podobnie wyobraźnia może wyprowadzać człowieka na manowce.
Umysł Pana Cogito jest prosty i jasny. Nie potrzebuje dialektyki, czyli filozoficznej metody dochodzenia do prawdy, ale i plastyczne myślenie obrazami nie służy jego wyobraźni. Jeśli zaś da się czasem uwieść wdziękom czarującej metafory, szybko uświadamia sobie jej ułudę i tym chętniej wraca do pewnej i jednoznacznej rzeczywistości.
Pan Cogito nie poszukuje też „drugiego dna” rzeczy. Mieszka w domu bez piwnic, co może znaczyć, że nie intrygują go pierwotne racje zaistnienia świata lub też poszukiwanie znaczeń ukrytych pod powierzchnią zjawisk. Nie potrzebuje też luster. Lustra są tu symbolem filozoficznego poszukiwania Absolutu, który – jak twierdzili św. Augustyn i św. Bonawentura – odbija się w zwierciadle przyrody.
Z trzech ostatnich strof pierwszej części utworu dowiadujemy się, że Panu Cogito najbardziej odpowiada proste i jasne myślenie oparte na prawach logiki, matematyki i fizyki. Zdawać by się mogło, że podmiot wiersza przemawia głosem pozytywistów. Krytykuje romantyczne wzruszenia, wzniosłą poezję, tajemniczość. Jest jak filozof August Comte, który cenił fizyków za odkrycie prawa ciążenia i głoszenie, że niebiosa wcale niekoniecznie są królestwem Stwórcy. Pan Cogito za filozofami pozytywizmu zdaje się odrzucać poszukiwania metafizycznej pierwszej przyczyny czy ostatecznych racji rzeczywistości. Odżegnuje się od rozstrzygania o rzeczach niejasnych, chce mówić tylko o tym, co pewne i klarowne.
Nasz bohater, rozmiłowany w przejrzystych prawach logiki, objaśnia rzeczywistość w sposób tautologiczny, bez niepotrzebnego komplikowania rzeczy prostych i oczywistych. Mówi więc, że ptak jest ptakiem \ niewola niewolą \ nóż jest nożem, a śmierć śmiercią.
Nazywa rzeczy po imieniu, jasno, bez ubierania ich w niepotrzebne epitety. Nasz bohater jest zatem także zwolennikiem prostej moralistyki znanej z nauczania ewangelicznego. Sam Chrystus bowiem przykazywał, by jasno opowiadać się za prawdą i dobrem oraz sprzeciwiać się złu: Niech wasza mowa będzie: tak, tak: nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi.
Na początku drugiej części wiersza dowiadujemy się, że Pan Cogito będzie zaliczony \ do gatunku minores. Minores to tyle co „mniejsi”, a więc może to znaczyć, że Pan Cogito będzie należał do gatunku ludzi umniejszonych bądź że po prostu będzie pozostawał w mniejszości. Tu jednak znowu otwiera się szersza perspektywa skojarzeń. Pan Cogito nie jest postacią jednoznaczną i znowu jego przynależność do gatunku minores można interpretować na różne sposoby. Jak już zauważyliśmy, jego tęsknoty są bliskie temu, co wyrażało nauczanie Chrystusa z Ewangelii św. Mateusza. To umiłowanie prostoty połączone w wierszu ze słowem minores budzi skojarzenia z zakonem franciszkanów, gdyż minores oznacza też człowieka należącego właśnie do zgromadzenia braci mniejszych. Tym samym umieszczamy Pana Cogito wśród ludzi, którzy obrali bliski natury, prosty i skromny model życia.
Wiemy już zatem, w jaki sposób Pan Cogito postrzega rzeczywistość. Wiemy, że jego myśleniu przewodzi logika. Znamy też jego krytyczny stosunek do wyobraźni i wydaje nam się, że całkowicie ją odrzuca. Tymczasem okazuje się, że niezupełnie – „on bowiem używał wyobraźni \ do całkiem innych celów”. Prawdziwa wyobraźnia stanowi dla niego narzędzie współczucia. Nie oznacza to, że Pan Cogito pogrąży się we wzruszeniach i westchnieniach. Pomaga mu ona zgłębiać najważniejsze momenty ludzkiej egzystencji.
Teraz musimy znowu na chwilę przerwać i przypomnieć rozumowanie francuskiego filozofa Pascala, który wydaje się bardzo bliski Panu Cogito. Jak Pan Cogito, tak niegdyś Pascal cenił jasność, pewność i prostotę równań matematycznych. Początkowo uznawał geometrię za wzór wiedzy. Szybko jednak zwątpił w jej wartość, gdyż przekonał się, że nie jest ona w stanie sprostać wymaganiom naszego umysłu, nie nadaje się bowiem do rozstrzygnięcia bardzo ważnych dla człowieka zagadnień moralnych i religijnych.
Zwątpienie stało się dla Pascala jego wielką osobistą tragedią, a rozpacz z kolei stanowiła mocny impuls do poszukiwania dróg wyjścia ze sceptycyzmu. Szukając rozwiązania, filozof uznał, iż obok porządku rozumu istnieje zupełnie różny porządek serca. Serce w myśli Pascala to nie synonim sfery uczuciowej, jakby mogło się nam zdawać. Jest to rodzaj władzy poznawczej – instynktu czy intuicji – która pomaga nam poznać pierwsze zasady powstania i trwania rzeczywistości, czyli pierwsze zasady wszelkiego bytu. Najważniejszą z nich jest Bóg, serce jest więc dla Pascala narzędziem odczuwania i wiary w Boga.
W podobny sposób Pan Cogito pojmuje wyobraźnię, która pomaga mu zrozumieć rzeczy najważniejsze. I tu czeka nas kolejna interpretacyjna zagadka. Wiersz przyjmuje nagle formę długiej listy tajemniczo określonych zjawisk, które Pan Cogito pragnął pojąć do końca. Są one wyliczone jakby „jednym tchem”, przez co zmienia się rytm i tempo wiersza. Jego struktura wyraźnie się załamuje – regularny w drugiej części utworu dystych zamienia się w wiersz stychiczny. Teraz, wertując podręczniki, słowniki i encyklopedie, moglibyśmy oczywiście próbować linijka po linijce rozszyfrowywać znaczenia wszystkich elementów tej wyliczanki, rozpoczynając od niepokojącej nocy Pascala aż po dramatyczny wzrost i upadek Rzymu. To oczywiście ciekawe i przydatne zajęcie, ale chyba nie o to tutaj chodzi. Przeczytawszy dokładnie wiersz, wiemy przecież, że nie erudycja była zamierzeniem naszego bohatera. Owa zasada wyliczenia musi być zatem jakoś powiązana z nicią przewodnią wiersza, czyli ze studium ludzkiej wyobraźni. Spróbujmy więc czytać inaczej: przeanalizujmy tylko pierwsze człony każdej kolejnej linijki. Zauważymy wtedy, że Pan Cogito pragnął pojąć melancholię, gniew, szaleństwo, rozpacz, radość, wzrastanie, konanie… Pojawiające się przy okazji nazwy i nazwiska tylko podkreślają, że chciał on poznać te uczucia w ich największym natężeniu. Dzięki odwołaniu do konkretnych ludzkich historii wszystkie te stany i uczucia nie stanowią tu ogólnych abstrakcyjnych pojęć, lecz zyskują bardzo konkretny, osobisty wymiar. Sprawia to, że znacznie silniej nas poruszają i łatwiej przemawiają do wyobraźni. Jednocześnie owe postacie znane z historii, mitologii, filozofii, nauki i sztuki widzimy tu w czysto ludzkim i zwyczajnym świetle. Nie przesłanie, które pozostawili ludzkości prorocy, jest tu istotne, ale ich smutek; nie bezcenna spuścizna azteckich artystów, ale rozpacz ginących plemion; nie przełomowe poglądy Nietzschego, lecz choroba obłędu, jaka dręczyła go przez jedenaście lat.
Wyobraźnia Pana Cogito ożywia zmarłych i wskrzesza wydarzenia dziejów ludzkości, by dojść do prawdy życia. I tu docieramy do punktu kulminacyjnego, po którym budowane wcześniej napięcie zaczyna stopniowo spadać. Dowiadujemy się wreszcie, do czego potrzebna jest tytułowa wyobraźnia.
wyobraźnia Pana Cogito
ma ruch wahadłowy
przebiega precyzyjnie
od cierpienia do cierpienia
Właściwym zadaniem wyobraźni nie jest więc zgłębianie tajemnic, docieranie do prazasady świata ani też odrywanie się od przyziemnych spraw codzienności. Wyobraźnia pomaga rozumieć i czuć to, co stanowi prawdziwe i nieuniknione sedno życia – cierpienie. Ono bowiem jest wszechobecnym, ponadczasowym i nieodłącznym, a przede wszystkim najbardziej odczuwalnym elementem istnienia. W wyobraźni naszego bohatera nie ma więc miejsca na niepotrzebne wzruszenia i zachwyty, bo zakłamują one prawdę o bolesnym doświadczeniu życia, nie ma miejsca w niej \ na sztuczne ognie poezji.